I wanna do bad things with you!
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksLatest imagesSzukajRejestracjaZaloguj

 

 Maleah Halloran

Go down 
AutorWiadomość
Maleah Halloran

Maleah Halloran


Rasa : wampir
Wiek : 67 lat
Pochodzenie : Anglia

Maleah Halloran Empty
PisanieTemat: Maleah Halloran   Maleah Halloran EmptyNie Maj 27, 2012 2:41 pm

Halloran
Maleah

"This is a land of confusion..."

87 lat | wampir | - | Anglia


Maleah przyszła na świat ostatniego dnia marca 1927 roku w bardzo bogatej rodzinie właściciela kilku fabryk, w Brighton w Anglii. Rodzice z miejsca otoczyli ją troskliwą opieką, stała się ich oczkiem w głowie, uroczą pociechą, którą rozpieszczali niemalże do granic możliwości. Prawie nigdy niczego jej nie odmawiali, przez co wyrosła na nieco rozkapryszoną pannicę z dość władczym charakterem. Mało kiedy była posłuszna rodzicom, choć oni właśnie tego posłuszeństwa od niej oczekiwali. Od urodzenia cechowała ją wyjątkowa zadziorność, nigdy nie dawała sobą pomiatać, nie potrafiła się podporządkować i zawsze we wszystkim chciała mieć ostatnie zdanie. Jednak jej charakter, ten właściwy, zaczął się kształtować i utrwalać dopiero po przeprowadzce do Niemiec, do Hamburga.
Henry, ojciec Mal, był zawsze krytycznie oceniany przez otoczenie, głównie ze względu na swój światopogląd. A to dlatego, że jego poglądy do złudzenia przypominały poglądy Hitlera. Głównie to stało się przyczyną przeprowadzki, do której dodatkowo gorąco namawiała go starsza siostra, żona niemieckiego pułkownika. Chciała, by zamieszkali razem z nią. Właściwie to namawiała do tego Henry’ego już od kilku miesięcy, ale dopiero po całkiem groźnej napaści, gdzie napastnicy jasno dali mu do zrozumienia, co myślą o ludziach z jego myślaniem, zdecydował się ją posłuchać.
Pierwsze miesiące pobytu w Hamburgu były dla Mal wyjątkowo trudne. Nie chodziło tu o zmianę miejsca zamieszkania, która dla dwunastoletniego dziecka może być dużym przeżyciem, czy trudnością w kontaktach międzyludzkich. Problemem okazał się język, którego dziewczynka kompletnie nie rozumiała. Postawiła sobie jednak za punkt honoru opanować go w jak najszybszym czasie. Jak pomyślała, tak zrobiła. Wytrwale, choć z początku dość mozolnie brnęła do celu, ale jeśli ona coś zdecydowała, nie było takiego opcji, by jej się nie udało tego osiągnąć. Żeby to osiągnąć, sięgała do rozmaitych metod, a jej ulubioną stało się wymykanie się z domu. Chciała poprzebywać chociaż chwilę tylko i wyłącznie w otoczeniu ludzi posługujących się niemieckim. Oczywiście, Maleah nie raz i nie dwa porządnie się za to oberwało, bowiem jej rodzice nie znosili nieposłuszeństwa, ale nic jej nie powstrzymało. Dzięki częstemu wymykaniu się zobaczyła i nauczyła się rzeczy, z którymi w rodzinnym domu nigdy nie miała i pewnie nie miałaby styczności. Ale dzięki temu odkryła również swoją niesamowitą zdolność wpadania w tarapaty. Ciekawskość i butność czasami zdecydowanie nie popłacają. Całe szczęście, w pobliżu zawsze znajdował się ktoś, kto był w stanie jej pomóc, dlatego Mal nigdy nic poważniejszego się nie stało. Przez ten czas stała się odważniejsza, pewniejsza siebie, zaradniejsza i… pyskata, co rodzice usilnie, lecz bezskutecznie, starali się zmienić.
Gdy jednak spotykało się ją pierwszy raz, nie można było powiedzieć na nią złego słowa. Każdemu wydawała się być spokojną, sympatyczną panienką. Podczas pierwszej rozmowy może traktowała swojego rozmówcę nieco chłodno, ale jej urok osobisty zamazywał każde nieprzyjemne odczucie, jakie ten fakt mógł ewentualnie wywołać. Sprawiała nawet wrażenie osoby tajemniczej, bowiem niewiele mówiła, wolała słuchać, zagadkowo się uśmiechając. Wystarczyło jednak tylko nadepnąć jej na odcisk (co wcale takie trudne nie było, Maleah zawsze za bardzo daje ponosić się emocjom), by pokazała się prawdziwa twarz panny Halloran. Ta kapryśna, złośliwa, władcza i denerwująca. Dająca się we znaki.
Maleah odnalazła się w Hamburgu, po tym, jak w końcu nauczyła się języka, nie było to trudne. Choć jej i tak było żyć łatwiej, niż niektórym jej znajomym. Wojny nie odczuła tak bardzo, a to dlatego, że jej ojciec sympatyzował z nazistami, a wujek był oficerem gestapo. To wystarczyło, żeby wiodła wygodne życie nawet podczas wojny. Okazała się być dobrą przyjaciółką, bo swoim biedniejszym przyjaciołom, których poznała podczas swoich samotnych eskapad i z którymi nie wolno było jej się zadawać (lecz ona oczywiście miała te zakazy, jak wszystkie inne, głęboko w… poważaniu), pomagała, jak tylko mogła. W Hamburgu znalazła nie tylko przyjaciół, ale też miłość. Maleah wyrosła na wyjątkowo urodziwą panienkę. Nizutka, drobna, pełna wdzięku dziewczyna o twarzy anioła zwracała na siebie uwagę wielu mężczyzn. Oczywiście, znacząco to wpłynęło na jej postrzeganie siebie, sprawiło, że jej mniemanie o siebie wzrosło jeszcze bardziej. Wielu starało się o jej względy, ale większość z nich była dla niej, siedemnastolatki, zdecydowanie za stara. Panna Halloran zakochała się na zabój w młodym niemieckim oficerze Xaverze, starszym od niej o pięć lat. Z wzajemnością, zresztą. Poznali się w dość niezwykłych okolicznościach. Mal pewnego wieczoru wybrała się do jednego ze swoich znajomych, by zanieść mu nieco jedzenia i potrzebnych rodzeństwo leków. W drodze powrotnej natknęła się jednak na grupkę nietrzeźwych mężczyzn, żołnierzy. Myślała, że ją nie zauważą, że po prostu koło nich przejdzie, jednak myliła się. Zaczepili ją i z każdą chwilą stawali się coraz bardziej nachalni. Zazwyczaj nieustraszoną Maleah zaczął ogarniać strach, który nieznośnie kłuł ją w płuca, pozbawiając oddechu. Chciała ratować się ucieczką, ale nogi jak na złość odmówiły jej posłuszeństwa. Uratował ją Xaver, nadszedł dosłownie w ostatniej chwili. Nie obyło się bez krótkiej bójki, po której napastnicy szybko się ulotnili. Xaver odprowadził ją do domu, chcąc się upewnić, że wróci cała i nic po drodze jej się nie stanie. Swoimi manierami, inteligencją i sposobem, w jaki z nią rozmawiał, zrobił na niej niesamowite wrażenie. Właściwie to już wtedy, podczas tego pierwszego spotkania, Mal wiedziała, że jest w nim zakochana. Co wydawało jej się nieco dziwne; nie dość, że odczuła to tak szybko, to jeszcze chłopak był jej zupełnym przeciwieństwem. Cichy, spokojny, zdawał się w ogóle do niej nie pasować. A jednak to on stał się środkiem świata dziewczyny, osobą dla niej najważniejszą. Xaver pochodził z bogatej rodziny, także ich związek bez żadnych problemów zdobył aprobatę ich rodziców. Pełna szczęścia, wesoła Mal zmieniła się niemal nie do poznania. Ukochanemu dziewczyny udało się stłumić niemalże wszystkie negatywne cechy. Stan wielkiej radości trwał rok. Dwa miesiące po jej osiemnastych urodzinach, na przyjęciu, na którym akurat nie było Xavera, gdyż wyjechał on z jakimś zadaniem, spotkała osobę, która niecały tydzień później zniszczyła wszystko, co do tej pory miała.
Gerhard von Freiherr z początku wydał się dziewczynie osobą czarującą i dość niezwykłą. Co prawda, podczas ich pierwszego spotkania, na jednym z przyjęć zorganizowanych przez jej wujka, patrzył na nią jakoś tak... dziwnie, że zaczęła czuć się przy nim nieswojo, ale to uczucie minęło, kiedy tylko rozpoczęli rozmowę. Był sympatyczny i Mal miło się z nim konwersowało. Nawet ucieszyła się na jego widok podczas kolejnego przyjęcia, które odbyło się kilka dni później. Nie wiedziała jednak, że tamten dzień był ostatnim, w którym oglądała słońce bez obawy, że na nim spłonie. Właściwie owy wieczór pamięta jak przez mgłę. Pamiętała, że w pewnym momencie oboje wyszli z domu, żeby zaczerpnąć świeżego powietrza i zatrzymali się w ogrodowej altance. Gerhard w pewnym momencie zaczął się do niej coraz bardziej zbliżać, tak bardzo, że w końcu zwróciła mu na to uwagę. Odpowiedzi już się nie doczekała, wszystko potoczyło się bardzo szybko. W jednej chwili do niej doskoczył, w drugiej poczuła ostry, piekący ból na szyi. Więcej nie pamięta, jej następne wspomnienia zaczynają się od momentu, w którym wyszła z ziemi, gdzie pierwszą osobą, jaką zobaczyła, był właśnie Gary. Najpierw zaczęła się na nim słownie wyżywać za to, że ją porwał. Oświadczyła mu wtedy, że ma go gdzieś i wraca do domu. Von Freiherr cierpliwie wytłumaczył dziewczynie, że nie może już wrócić do domu, bo jest wampirem i musi zapomnieć o swoim dotychczasowym życiu. Po tych słowach Maleah zrobiła mu pierwszą, wielką awanturę, pełną oskarżeń o zniszczenie jej życia, wtedy też po raz pierwszy wykrzyczała mu, że go nienawidzi. Przecież, na boga, ona miała rodzinę, przyjaciół, ukochanego! Za nich wszystkich bez namysłu skoczyłaby w ogień. Z miejsca poczuła do niego nienawiść, bo odebrał jej wszystko, co było dla niej najważniejsze. Poszła jednak z nim, opuszczając Hamburg, bo nie miała innego wyjścia, zwyczajnie ją do tego zmusił. Poznała inne wampiry, towarzyszy Gerharda, którzy jednak odwrócili się od niego właśnie za to, że ją przemienił. Od tej pory byli skazani tylko na swoje towarzystwo. Mal regularnie się z nim kłóciła, robiła mu na złość, była wredna i stała się jeszcze bardziej rozkapryszona, niż była wcześniej. Gary sprawiał jej różne prezenty, próbował do siebie przekonać, ale dziewczyna wyraźnie nie zamierzała zmienić swojego podejścia do niego, przez co on z każdym kolejnym dniem tracił do niej cierpliwość. Po roku tułania się po różnych miastach Europy, przenieśli się do Stanów. Tam panna Halloran wytrzymała z nim jeszcze cztery lata, po czym zwyczajnie od niego uciekła, nie chcąc mieć z nim absolutnie więcej do czynienia. Wróciła do swojej rodzinnej Anglii. Od czasu do czasu spotykali, głównie przez przypadek, choć Mal podejrzewa, że on czasami po prostu sprawdzał, czy z nią jest wszystko w porządku. A nie zawsze było. Zdolność pakowania się w kłopoty towarzyszyła jej nawet po przemianie i Gerhard nie raz i nie dwa ratował ją z opresji. Oczywiście, ku jej wielkiemu niezadowoleniu. Uważała, że była wystarczająco silna, żeby poradzić sobie sama. Nie lubi czuć, że ma u niego, u kogokolwiek, dług wdzięczności.
Życie na własną ręką bardzo jej się spodobało. Dostała wolność, której nigdy wcześniej nie miała, a o której zawsze marzyła. Teraz mogła być całkowicie niezależna, co jej się marzyło od dawna. Przez pierwsze dziesięć lat nieustannie walczyła z chęcią zobaczenia się ze swoimi rodzicami i Xaverem. Była ciekawa tego, jak ułożyli sobie życie bez niej i czy w ogóle jeszcze żyją. Powstrzymywała się jednak od odszukania ich, bo wiedziała, że sprawiłaby tym sobie wielki ból. Im więcej mijało czasu od przemiany, tym lepiej radziła sobie z godzeniem się ze swoim wampiryzmem.
Dwadzieścia pięć lat po przemianie stwierdziła, że pora zarobić parę groszy. Ale ona, jako dama, nie mogła się zbytnio przy tym wysilać, a że zawsze, i nie ma wyjątków od tej reguły, dostaje to, czego chce, teraz również znalazła sposób. Wyszła za mąż za ukraińskiego milionera, co ciekawe, satanistę. Wiedział, kim jest Mal, ale nie przeszkadzało mu to, tak samo, jak nie zamierzał wydawać nikomu prawdy o niej. Niedługo po ślubie jej mąż zginął w tajemniczych okolicznościach, cały majątek przeszedł na nią, a o śmierć oskarżona została mafia, z którą mężczyzna miał ostatnio problemy. To zapewniło jej wspaniale dostatnie życie, z wygodami, do których była przyzwyczajona.
Przez następne trzydzieści lat w jej życiu nie działo się nic nadzwyczajnego, z tą tylko różnicą, że wtedy zdarzało jej się trafić i do USA. Dopiero rok 2000 przyniósł coś nowego. Maleh poznała wampira, o wiele od siebie starszego. Oczarował ją zupełnie, czego wynikiem był romans trwający trzy lata. Mal myślała, że znalazła partnera idealnego dla siebie. X był kimś dla niej naprawdę niezwykłym. Inteligentny, bardziej doświadczony nauczył ją jeszcze wiele o wampirach, gdyż, bądź co bądź, była jeszcze bardzo młoda. Jemu, tak jak Xaverowi, udało się wyciszyć większość negatywnych cech Halloran. Ten związek się zepsuł, ponieważ w pewnym momencie X stał się zbyt zaborczy, co dążącej do niezależności Mal przeszkadzało. Jego zazdrość o każdy kontakt z płcią przeciwną była wprost niemożliwa. Zaczął być zazdrosny nawet o Gerharda, o którym mu opowiadała i mówiła, że zawsze ratował ją z opresji. Maleah co prawda w dalszym ciągu nie darzyła wielką sympatią swojego stwórcę, ale coraz bardziej zaczęła się godzić z tym, że jest wampirem, dostrzegała coraz więcej plusów takiego życia, przez co zaczęła nawet nieco bardziej przychylniej patrzeć na Gary’ego. No i w końcu zawsze ją ratował, więc wypadało jej być wdzięczną, dlatego też nie mogła czasami słuchać tych dziwnych wypowiedzi X na temat „tatusia” (:D). W końcu postanowiła zakończyć ich znajomość, oznajmić X, że od niego odchodzi. On, niestety, przyjął to dużo gorzej, niż się spodziewała. Zaczął ją traktować jak swoją własność i nie mógł się pogodzić z tym, że ją straci. Wpadł w szał. Mal uciekła dosłownie w ostatniej chwili. Od tamtej pory nieustannie przed nim ucieka. W końcu zrobiło się tak nieprzyjemnie, że musiała się zdecydować na krok, który starała się odłożyć jako ostatnią deskę ratunku – schronić się u boku Gerharda. Ona nie miała najmniejszych szans z X, ale Gerhard już tak. Nieco skwaszona, ale z zamiarem bycia miłą poleciała do Nowego Jorku. W wieczór poprzedzający jej wylot do Reno, w jednym z barów spotkała wampira, który, jak się okazało, znał jej stwórcę i powiedział dziewczynie o nim coś, co na nowo wzbudziło falę nienawiści. Mianowicie, dowiedziała się, że niemalże do złudzenia przypomina wampirzycę, którą von Freiherr obdarzył miłością, że głównie to było powodem jej powstania, to jej podobieństwo do Marlyse. Wściekła, z przekonaniem, że powstała ze zwykłej zachcianki, że zniszczył jej życie tylko dlatego, że przypominała mu byłą ukochaną, wybrała się do Reno, wiedząc, że tylko tam będzie bezpieczna, choć też nie na pewno. Jest już tu od dwóch tygodni, ale w dalszym ciągu nie zebrała się w sobie na tyle, żeby się spotkać z Gerhardem.
Code by Anarchy
Powrót do góry Go down
 
Maleah Halloran
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
I wanna do bad things with you! ::  :: Bohaterowie-
Skocz do: