Rasa : Człowiek (czarownik) Wiek : 22 lata Pochodzenie : Portugalia Ekwipunek : Sztylet, czosnek, sól, zapalniczka, kluczki, okulary przeciwsłoneczne
Temat: Brandon Dante Nie Maj 27, 2012 4:14 pm
Dante
Brandon Dorian Aidan
Nie jestem mordercą, jestem waszym mesjaszem.
22 lata | Człowiek | Skrytobójca | Portugalia
Rodzina Dante w rzeczywistości jest rodzina bardzo szanowaną przez posiadaną władzę w Hiszpanii ze względu na to, iż są oni spokrewnieni z Burbonami. Nikt jednak nie wie, że dawno temu żył pewien czarownik, który dążył jedynie do potęgi nie bacząc na to co stoi mu na drodze. Z zimną krwią mordował ludzi, wampiry i wilkołaki tylko po to aby pozyskać moc ich witalności. Odszedł od sabatów, postanowił zostać władcą całego świata. Korzystał z czarnej magii ile wlezie. Najgorsze jednak co było to przyzywanie demonów. Kiedy był na tyle silny wezwał złe duchy i uwięził je, od wszystkich pobrał tyle mocy ile się tylko dało. Nikt nie był w stanie go pokonać, nawet najsilniejszy wampir. Żył ponad sto lat, cały czas pił eliksiry, stosował maści z ziół oraz poddawał się rytuałom, które dawały mu młodość ale podtrzymywały go przy życiu. Jednakże śmierć była zbyt potężna, czarownik czuł jak nadchodzi i powoli zaciska swoje mroczne dłonie na jego sercu. Wtedy to zebrał całe swoje materiały, całą wiedzę i umieścił na dnie oceanu Atlantyckiego, tam gdzie obecnie jest Trójkąt Bermudzki. Następnie użył mrocznej magii aby wyrwać z siebie duszę i przenieść ją w czasie oraz przestrzeni do potomka, w którym miał się odrodzić. Nie wszystko poszło po jego myśli. Dusza przeżyła ale wędrując przez czas pewne siły zmieniły ją a kiedy dotarła do nienarodzonego jeszcze Brandona, zmieszała się z jego duszą tworząc nowy byt. Brandon jest więc jednocześnie sobą i sowim pra(...)dziadkiem chociaż nie jest tego świadomy, ponieważ dwie te części połączyły się. Wtedy to jednak nastał najdziwniejszy momenty w życiu wielu. Oto bowiem przeznaczenie człowieka miało się diametralnie zmienić, stało się coś co nie występuje w przyrodzie i nawet magia nie jest w stanie tego wyjaśnić. Brandon jednak był wyjątkowym dzieckiem...
Moc, moc, moc... więcej mocy! Tylko tego pragnąłem! Nie liczyła się miłość, nie liczyły się uczucia, w końcu... co one mogły przeciw prawdziwej magii? Czyż to nie ja zabiłem parę kochanków a następnie rozdzieliłem ich dusze na zawsze? Tak! To byłem ja! Brandon z czarodziejskiego rodu Dante! Inni magowie są zbyt słabi. Ludzie są słabi, wilkołaki są słabe i wampiry są słabe. To JA jestem potęgą tego świata! Jeszcze trochę a stanę się Nim. Będę równy bogom! Nie! Ja będę czymś więcej niż bóg! Tak, to jest pycha... ale jej smak jest taki kuszący. Idę ulicą, ludzie padają mi do stóp a ja zmierzam ku górze gdzie mam dokonać swego przeznaczenia. Zrobiłem ze swojego ciała świątynię. Wytatuowałem dwugłowego feniksa na piersi. Moje ramiona oplatają węże. Tajemny znak, namalowany na mojej czaszce pulsuje z mocy. Czuję go... zrozumienie powoli nadchodzi. Kiedy idę tak drogą, w dłoni błyszczy idealnie ostry sztylet. Po tylu wiekach spróbuje on ludzkiej krwi. Tak! To TEN sztylet. Sztylet, który miał sprowadzić śmierć na syna Abrahama. Stworzony przez siły, których dzisiaj się nie rozumie. To moje przejście... Oszalałem? Może... ale kto by nie poddał się takiej mocy. Kiedy ją tylko zdobędę rzucę na kolana wszystkie rasy tego świata i rozkażę im się pokłonić. Władza i moc... ale co potem? Cóż... ten świat nie może być jedyny. Kiedy stanę się Bogiem będę mógł podbijać inne wszechświaty a jest ich przecież nieskończenie wiele. Wszędzie dojdzie moja władza.
Wiek nastoletni nigdy nie jest beztroski. Wtedy to młody człowiek doznaje zrozumienia. Musi poznać siebie, ukształtować swoją osobowość oraz ciało co jest naprawdę bardzo ciężkie biorąc pod uwagę jakie obowiązki często na niego spadają. Dorastający nastolatek ma o wiele gorzej niż dorosły, który pomimo, iż ma dużo obowiązków to jednak jego stan emocjonalny jest już ukształtowany a przez to łatwiej mu się opanować niźli nastolatkowi. Hormony niestety robią swoją, dziecko odczuwa potrzebę niezależności od świata, do którego usilnie próbują wepchnąć go idiotyczni dorośli. Nie oszukajmy się... dorośli to idioci, świnie, która pozbawiają dzieci niewinności a następnie karzą ich za bycie winnym. Hipokryci. Tak Brandon myślał i usilnie starał się zachować cząstkę niewinności w sercu, które pozostało jego jedyną nadzieją. Jeśli zaś mowa o sercu to pomówmy też o ciele i psychice. Tak się bowiem składa, że pewnego dnia Brandon odkrył, że jest zupełnie innych od rówieśników. Widział jak jego koledzy oglądają się za dziewczynami, widział jak reagowali na widok jakieś seksownej kobiety a on nie odczuwał tego samego co oni. Udawał, żeby nie pomylili, że jest jakiś inny. Nawet chciał być z dziewczyną, nie miał problemów ze znalezieniem takiej aczkolwiek nie był szczęśliwy. Tak, przeżył pierwszy pocałunek i pierwszy raz z dziewczyną aczkolwiek nie było to dla niego ekscytujące a nawet podczas tych czynności złapał się na tym, że myśli tylko o przystojnych chłopakach. Tak, żałuje z całą pewnością pierwszego razu dlatego zerwał z tamta dziewczyną. Kiedy tylko uświadomił sobie, że na pewno jest gejem powiedział o tym rodzicom. Rozpętało się istne piekło. Niby żył z nimi w rodzinnym domu ale czuł się taki wyobcowany, jakby nie należał do rodziny a był tylko niechcianym lokatorem. Wiedział, że musi dać rodzicom czas aby przemyśleli pewne sprawy...
Jak to możliwe? Jak mogłem przegrać? Przecież władałem ciemnymi mocami, byłem tak bliski posiadania najwyżej potęgi! Nadal nie pojmuję jak zdołali zebrać tyle magii aby móc mnie zranić a co dopiero pokonać! Zniszczyli moja świątynię! Nie wybaczę im tego! Zniszczę ich! Rozgniotę ich nędzne ciała jak robaki. Zemsta, to jest jedyne co mną teraz kieruję. Dodatkowo te wampiry. Sprzymierzyły się z nędznymi czarodziejami białej magii. O nie! Nie wybaczę! Nie wybaczę! Nie wybaczę! Zaatakuję samo serce tej zarazy! Wampiry nie powinny istnieć! Muszę jednak pamiętać, że moje ciało nie jest nieskończone. Muszę dokonać niemożliwego, muszę pokonać samą śmierć. Kostuchę, władcę wszystkich żyć. Nie dam tak łatwo siebie zniszczyć. W tym ciele jestem zbyt słaby, nie posiądę już takiej mocy jak wcześniej. Musze się odrodzić ale najpierw muszę schować moc i całą wiedzę, bo nie wiem jak zadziała ten rytuał. Przetrwam! A moja zemsta będzie jeszcze bardziej piekielna! Wtedy to zrobiłem. Wypowiedziałem czar, który połączył mój umysł z księgą, w której została zapisana cała moja wiedza. Wziąłem księgę do swoich dłoni i spojrzałem na nią z czułością. To w wiedzy była moc. Wraz z czasem będę miał większe możliwości do posiadania większej wiedzy a wtedy stanę się w końcu najwyższym z najwyższych. Należy mi się w końcu bycie Bogiem. Nikt mnie wtedy nie pokona, nikt mnie nie obali. Osiągnę absolut, ja stanę się absolutem. Takie jest moje przeznaczenie i nic go nie zmieni. Teraz wychodzę na środek okręgu, pentagramu magicznego, pieczęci, która ma przenieść moją duszę przez czas i przestrzeń. Nawet teraz przekraczając przez wyznaczone popiołem kontury magicznego kręgu czuję jak moja esencja wibruje. Czuję jakbym już teraz opuszczał ciało ale nie... muszę dotrwać do zakończenia rytuału. Wymawiam pierwsze słowa, które unoszą się w eterze. Ich moc niszczy bariery, które mnie ograniczają. Wraz z ostaniem słowem, wraz z ostatnim stukiem kostura moje ciało opada a ja nadal stoję, stoję jako energia, sama dusza, w najczystszej postaci. Ostatnie słowo przemyka się przez mój umysł stając się istotą tego czaru. Umarłem a nadal żyję. Otaczają mnie ciemności. Lece przez ciemną otchłań ku jasności. Boję się ale moc, która mnie ciągnie jest taka przyjemna. Nagle przychodzi do mnie rozumienie. Nie! To nie tam mam iść! Szybko skręcam w bok i... ciemność. Otwieram oczy i jestem...
...nim. Brandon nigdy nie czuł się równie szczęśliwy co teraz. Chłodna woda pieściła jego stopy kiedy szedł piaszczystą plażę z przystojnym chłopakiem. Szli za rękę, a towarzyszył im przepiękny zachód słońca, którego promienie tworzyły zjawiskowe refleksy na delikatnie wzburzonej tafli wód oceanu. Wpatrywał się w niebieskie oczy bruneta z uśmiechem i co jakiś czas wybuchał śmiechem kiedy tylko słyszał kolejny żart z niesamowitych, pełnych ust ukochanego. Z Alexem był już kilka miesięcy ale był pewny, że go kocha tak bardzo, iż by mógł poświęcić dla niego życie. Sytuacja rodzinna dzięki niemu ustabilizowała się. Zrobiło się ciemniej, niebezpieczny czas... słońce szybko zaszło. Kiedy rodzice poznali go, od razu zaakceptowali homoseksualizm syna. Alex był w końcu taki czarujący. W końcu Brandon zbliżył usta do jego ust i złączył je w namiętnym pocałunku, w którym kryło się tak wiele uczuć. Nagle poczuł powiew i pocałunek został zakończony. Usłyszał jęk. Wszystko działo się tak powoli. Jakaś istota powaliła jego chłopaka i wyssała z niego całą krew. Brandon patrzył na to zdezorientowany. Besta ta przypominała człowieka ale kiedy się podniosła miała kły ubrudzone krwią Alex'a. Kiedy to zobaczył poczuł wściekłość. Tak wielką wściekłość, że trudno ją sobie wyobrazić. Zawiał bardzo mocny wiatr a gdzieś w oddali trzasnął piorun. Niebo zrobiło się ciemniejsze od przybyłych nagle chmur. Rzucił się z zadziwiającą szybkością jak na człowieka i o dziwo powalił ta bestię. Rzucił ją wprost do słonej wody na kamień. Adrenalina wstrzyknięta do jego krwi dała mu niewiarygodną siłę. Zaczął uderzać głową wampira o ostry kamień. Ten próbował się wyrwać z tego uścisku. Nie udawało mu się to, był sparaliżowany dziwną mocą a Brandon nadal uderzał jego głową o kamień. Ostatecznie uniósł ją wysoko i uderzył z taką siłą, że czasza pękła a mózg zmieszał się z wodą. Brandon upadł w krwistej wodzie. Siły go całkowicie opuściły, był wycieńczony i bardzo głodny. Ile potrzebował energii aby zebrać w sobie tyle siły? Utracił przytomność.
Wampiry ujawniły się a wraz z ich ujawnieniem się Brandon zrozumiał, że to co go spotkało to nie było złudzenie. Wściekłość za śmierć jego ukochanego rozpaliła się na nowo żywym ogniem. Jak się okazało pewne nowo powstała organizacja widziała jak zabija jednego z krwiopijców i tak dołączył do Płomiennego Promienia będąc zbawcą tego świata, tym, który wyplenia zarazę będąca wynikiem błędu natury. Wierzy, że to jego dłoń jest sługą całej matki natury, która chce zniszczenia wampirów... Tak trafił do tego miasta, gdzie jest najwięcej wampirów. Wie, że tutaj zniszczy wszystkie wampiry dokonując w końcu zemsty.