|
|
| Poziom III - Prywatne komnaty | |
| | Autor | Wiadomość |
---|
Gerhard von Freiherr Admin
Rasa : Wampir Wiek : 1032 Pochodzenie : Niemcy Praca : Biznesmen, właściciel sieci kasyn Ekwipunek : Medalion, kluczyki do auta, jedwabna chusta
| Temat: Poziom III - Prywatne komnaty Nie Maj 27, 2012 6:28 pm | |
| Ilość pomieszczeń pozostaje zagadką. Gerhard ma tu swoją sypialnię, gabinet i przeróżne pokoje do zaspokajania swoich potrzeb. Wnętrza urządzone są z gustem, niezwykłym jak na mężczyznę. Antyki robią wrażenie, są niemal wszędzie i lepiej ich nie niszczyć, bo Gerhard będzie wtedy bardzo, ale to bardzo... zły. | |
| | | Maleah Halloran
Rasa : wampir Wiek : 67 lat Pochodzenie : Anglia
| Temat: Re: Poziom III - Prywatne komnaty Sro Maj 30, 2012 6:55 pm | |
| Właściwie to chciała jeszcze wtrącić od siebie parę rzeczy, swoje trzy grosze, lecz stanowczy nakaz Gerharda, by milczała, ją od tego powstrzymał. Mruknęła tylko coś pod nosem, niezbyt wyraźnie, jakby buntowniczo, bo w końcu nienawidziła otrzymywać jakiekolwiek rozkazy od swojego stwórcy, ale nie odezwała się więcej słowem. Mało tego, zrobiła nawet krok do tyłu, pokazując, że zostawia mu całą sprawę. Ona przecież nic tu już nie zrobi, co najwyżej jeszcze bardziej się pogrąży. Z wampirem takim, jak Jefferson, wolała nie dyskutować. Bała się finału całej sprawy, choć miała nadzieję, że jednak jej sie upiecze. Chociaż w zasadzie, jeśli wszystko było ukartowane, to była niewinna prawda? Owszem, wykazała się głupotą, nie zachowała czujności. Nie pomyślała o tym, że w końcu von Freiherr zajmował naprawdę wysokie stanowisko w społeczności wampirów, z całą pewnością miał wrogów, którzy chcieliby się go pozbyć lub po prostu mu zaszkodzić, a ona, Maleah, jako wciąż młoda i głupiutka wampirzyca była wprost idealnym do tego narzędziem. Mogła na to wpaść, ale, oczywiście, nie wpadła. Aż głupio się przyznać. Z niepokojem i pewną dozą strachu, której starała się za wszelką cenę nie okazywać, przysłuchiwała się całej rozmowie. Zdziwiło ją, jak szybko Gerhard dał się ponieść emocjom, doskakując do Jeffersona w mgnieniu oka i łapiąc go za gardło. W doprowadzaniu do granic wytrzymałości cierpliwości von Freiherr'a był faktycznie o niebo lepszy od Mal. Halloran zajmowało to zazwyczaj więcej czasu, no i jej stwórca nigdy w stosunku do niej nie był brutalny. Wrzeczeli na siebie, prawda, czasami w powietrzu latały jakieś przedmioty, ale do rękoczynów nie dochodziło. Odetchnęła z ulgą, kiedy Jefferson odpuścił i poczuła nagły przypływ wdzięczności do Gary'ego. Westchnęła cicho, odprowadzając wzrokiem swojego niedoszłego oskarżyciela. Na słowa von Frreiherr'a tylko skinęła głową. Właściwie miała wielką ochotę zmyć się gdzieś teraz, nie posłuchać Gerharda i udać na jakieś wielkie bezludzie i posiedzieć samej, ale kazał jednemu ze swoich ochroniarzy iść z nią, więc z tego planu nici. Pewnie jej się oberwie, bez wątpienia tak będzie, a ona nie miała ochoty wysłuchiwać, jaką naiwną się okazała być. Szła w milczeniu, Greyjoy szedł tuż za nią, również nic nie mówiąc. Czasami tylko odzywał się, nakierowując ją na odpowiednią drogę. Po dojściu do prywatnych pomieszczeń stwórcy Maleah, ochroniarz gdzieś się ulotnił,uprzednio pokazując jej jednak, gdzie znajduje się gabinet. W środku poczuła się nagle strasznie znużona, zbyt wiele wydarzyło się tego wieczora, jak dla niej. Zwinęła się w kłębek w fotelu Gerharda i położyła głowę na nałokietniku. Złociste włosy spadły jej na twarz, przykrywając ją, jednak wampirzyca nie bardzo się tym przejęła. Poprawiła nieco sukienkę, naciągając ją w dół, bo trochę za dużo się podwinęła, lecz przez fakt wielkiego rozprucia niewiele to dało i w zasadzie całe udo Mal było odsłonięte. Już po chwili dziewczyna zapadła w półsen, stwierdziwszy, że kiedy Gary się pojawi, to pewnie ją obudzi. Nie ma siły czekać. | |
| | | Gerhard von Freiherr Admin
Rasa : Wampir Wiek : 1032 Pochodzenie : Niemcy Praca : Biznesmen, właściciel sieci kasyn Ekwipunek : Medalion, kluczyki do auta, jedwabna chusta
| Temat: Re: Poziom III - Prywatne komnaty Sro Maj 30, 2012 11:04 pm | |
| Gerhard po tym feralnym wydarzeniu zdecydował się na dłuższy spacer, oczywiście w bardziej reprezentatywnej dzielnicy. Kierował się do domu na obrzeżach Reno, gdzie mieszkała Ann, która za kilka upojnych chwil oddawała mu się całkowicie. Mógł z nią robić co chciał, a ona nawet się nie sprzeciwiała. Lubił ją na swój sposób, tak jak lubi się psa, który przynosi swojemu panu poranną gazetę lub kapcie. Patrzył jak jej małe, jędrne piersi unoszą się i opadają. Widniał na nich rubinowy szlaczek, który sam stworzył. Lubił się nią bawić, tak jak ludzie bawią się ze swoimi pupilami. Miał świadomość jak na nią działa to jednak nie uraczył ją swoją krwią, ani nie sprowadził do swojego domu. Nie rościł sobie do niej praw, lecz zdecydował, że na czas ich "współpracy" nie będzie utrzymywała żadnych stosunków z innymi mężczyznami. Dla przestrogi wynajmując ludzi by jej strzegli. Nie ufał Ann, mimo, że wydawała się głupiutka to jednak mogła okazać się niebezpieczna. Odsunął jej nagie ciało i wstał z łóżka, kompletując swoje ubranie. W drzwiach przystanął jeszcze chwilę by na nią spojrzeć, po czym zniknął. Samotnie przemierzał ulice Reno, które świeciło pustkami. Niewiele nocy pozostało, a musiał się jeszcze rozmówić z Maleah. Nie był już tak bardzo wściekły jak wtedy, co dobrze wróżyło dla wampirzycy. Zamienił kilka słów ze strażnikami po czym udał się do swojego gabinetu w którym miała na niego czekać. Ciekaw był, czy nie straciła cierpliwości. W końcu nie było go kilka godzin. Stanął w drzwiach, wpatrując się w jej skuloną postać. Nigdy tak bardzo nie przypominała Marlyse jak właśnie w tym momencie. Czar pryskał zawsze wtedy kiedy otwierała usta. Mimo wielu kłótni i perypetii, Gerhard oddałby własne życie byleby ona była bezpieczna. Zamknął za sobą bezszelestnie drzwi, po czym kocim krokiem znalazł się tuż przy niej. Naturalnie, że jego wzrok przykuło nagie udko, które wręcz musiał dotknąć. Delikatnie przejechał koniuszkami palców po bladej skórze, by w ostateczności musnąć jej włosy. Szybko jednak opanował tą słabość i oparł się o biurko. - Nie sądziłem, że spotkamy się w Reno. - jego głos przerwał ciszę, ściągnął z siebie marynarkę, którą rzucił na mało wygodną sofę. Wiedział już, że jej nie wypuści. Było to zbyt ryzykowane i mogłoby mu zaszkodzić, jak i po prostu się o nią martwił. Nie chciała tego przyznać sama przed sobą, ale była niezdolna do samodzielnego życia jako wampirzyca. Gerhard po kilku latach od jej przemiany, zdał sobie sprawę jak trudnego zadania się podjął. Odpowiedzialność za nią ciążyć będzie do końca jego dni, o ile wcześniej Maleah nie zginie. Opierał się o blat z rękoma założonymi na piersi. Nie wyglądał jak wampir, tylko ludzki biznesmen z krwi i kości. | |
| | | Maleah Halloran
Rasa : wampir Wiek : 67 lat Pochodzenie : Anglia
| Temat: Re: Poziom III - Prywatne komnaty Czw Maj 31, 2012 5:02 pm | |
| Gdyby Maleah nie spała, tylko zajęła się sobą na czas jego nieobecności, czy to siedziała bezczynnie, co jakiś czas parskając ze zniecierpliwienia, czy to zaczęła czytać jedną książkę z całkiem ładnej kolekcji, jaką miał Gerhard, od czasu do czasu zerkającw stronę drzwi, to pewnie po powrocie zrobiłaby mu uwagę na temat długiego czekania lub obdarzyła bardzo wymowym spojrzeniem. Do zbyt cierpliwych osób faktycznie nie należała. Teraz jednak zapadła w półsen, co bardzo jej skróciło czas oczekiwania. W momencie, w którym von Freiherr wszedł do pomieszczenia, prawie już całkowicie zasnęła. Czuła jego dotyk na sobie, ale zareagowała dopiero na głos. Podniosła sie powoli, nieco ospale, odgarniając włosy do tyłu. Po raz kolejny naciągnęła sukienkę, choć i tak nic to nie dawało, po czym usiadła wygodniej w fotelu, zakładając nogę na nogę. Duże, zielone oczy utkwiła w mężczyźnie, przez dłuższą chwilę nic nie mówiąc. - Ja też nie - odpowiedziała w końcu, kłamiąc jak z nut. Miała nadzieję, że wyszło to dostatecznie przekonująco. Jakoś nie czuła, żeby dzisiaj był dzień, w którym miałaby mu powiedzieć o celu swojego przyjazdu tu. Nie wtedy, kiedy złość Gerharda jeszcze do końca z niego nie uleciała, bo mógłby się znowu zezłościć, gdyby dowiedział się, że znowu wpadła w tarapaty, tym razem, wszystko na to wskazywało, o wiele poważniejsze. Wpadłby jeszcze na pomysł, że w ten sposób pozbędzie się balastu, a tego by na pewno nie chciała. Mal nie uśmiechało się jeszcze umierać, zamienić w krwawą maź. - Właściwie, to jestem tu przejazdem - dodała po chwili, odwracjąc od niego wzrok, by, niby to z zainteresowaniem, rozejrzeć się po gabinecie. W rzeczywistości po prostu nie chciała patrzeć mu w oczy. - Wybieram się do Azji, rzadko tam bywam - wyjaśniła. Może faktycznie się tam wybierze, ukryje i ewentualnie poczeka na dobry moment, w którym mogłaby prosić Gerharda o pomoc? Oczywiście, jeśli w międzyczasie nie zginie. Zamilkła na dłuższy czas, ponownie przenosząc spojrzenie na swojego stwórcę. Wyglądała teraz, jakby prowadziła wewnętrzną walkę. Dwa razy otwierała usta, jakby chciała coś powiedzieć, i dwa razy je zamykała, ostatecznie z tego rezygnując. W końcu, wyglądając na dość zakłopotaną, podniosła się z fotela i podeszła do von Freiherr'a. Położyła jedną rękę na jego ramieniu, żeby nie stracić równowagi, po czym stanęła na palcach i delikatnie musnęła wargami kącik jego ust. Dla niej, było to takie niewerbalne "dziękuję", które nie mogło przejść dziewczynie przez gardło. Zazwyczaj przecież tego nie mówiła, tak samo, jak nie przepraszała. Teraz jednak uznała, że mimo wszystko wypadałoby podziękować. Za tę sprawę i każdą poprzednią, kiedy to raz po raz pakowała się w kłopoty. Gdyby była taka możliwość, w tym momencie policzki Maleah pokryłyby się zapewne rumieńcami, a tak, jedyne, co zdradzało jejzakłopotanie, to lekko przygryziona warga. Następnie odwróciła się i podeszła do okna, odwracając się tyłem do Gerharda. Teraz jeszcze musiała się pilnować, żeby nie zrobić mu awantury z powodu tego, czego się dowiedziała w Nowym Jorku. Dzisiaj nie chce już żadnych kłótni, może później poruszy ten temat. | |
| | | Gerhard von Freiherr Admin
Rasa : Wampir Wiek : 1032 Pochodzenie : Niemcy Praca : Biznesmen, właściciel sieci kasyn Ekwipunek : Medalion, kluczyki do auta, jedwabna chusta
| Temat: Re: Poziom III - Prywatne komnaty Czw Maj 31, 2012 7:17 pm | |
| Dobrali się idealnie, oboje nie potrafili wprost mówić o swoich uczuciach i problemach. Maleah była za bardzo uparta i krnąbrna, a Gerhard za bardzo nieporadny w takich sprawach by pozwalać sobie na ukazywanie uczuć. Dlatego pewnie jego podopieczna uważała go za zimnego i surowego opiekuna, który wtrąca się do wszystkiego. Obserwował jak się budzi i wstaje, poprawiając zniszczoną już sukienkę. Zawsze było jej ładnie w sukienkach, zwłaszcza w tych, które podkreślały biel jej skóry. Ulubionym kolorem jest czerwień, może dlatego, że Marlyse bardzo często była w nią przyozdobiona? Na jej słowa uśmiechnął się kącikiem ust. Przejazdem wpadła do miejsce, które kilka lat temu pospiesznie opuszczała nie chcąc już do niego wracać nigdy w życiu. Mógł ją zatrzymać jednym słowem, lecz tego nie zrobił. Chciał coś osiągnąć, czy rezygnacja wzięła górę? - Przejazdem. - powiedział z nutką rozbawienia - I gdyby nie ten nieszczęsny incydent w Hidden Valley, to mimo tego "przejazdu" byś mnie nie odwiedziła. - nadal trwał w swojej pozie, oparty o biurko. Jej słowa były mało przekonywujące, zwłaszcza gdyby zastanawiając się nad logiką wypowiedzi. Jakby chciała to już dawno byłaby w tej swojej Azji, a tak... mógł tylko podejrzewać, że wpadła po małą pożyczkę. Po ujawnieniu się wampiry nie miały wcale łatwego życia. Gerhard był zwolennikiem życia w cieniu, było to o wiele łatwiejsze i przyjemniejsze. Po co "umarlakom" prawa obywatelskie. Liga powinna bardziej się martwić nad rozprzestrzenianiem się wampirów, niż tym, czy będą mogli wrzucić głos do urny. Von Freiherr bez przeszkód mógł rozwijać swój biznes i ujawnienie nie było mu do tego potrzebne. Pocałunku po Maleah się nie spodziewał, choć było to ledwie muśnięcie w kącik ust, który często się podnosił, kiedy słuchał jej pomysłów na życie. Nie poruszył się, ani nie spuścił z niej wzroku. - Wycieczka do Azji będzie musiała poczekać. Chcę cię mieć przy sobie - przerwał bez wątpienia kłopotliwą ciszę. Miał nadzieję, że obędzie się bez kłótni i wszelakiego tłumaczenia "dlaczego". Jego słowa mogły się wydać zimne i bezuczuciowe, to tak jakby była jego własnością, którą chce mieć przy sobie. | |
| | | Maleah Halloran
Rasa : wampir Wiek : 67 lat Pochodzenie : Anglia
| Temat: Re: Poziom III - Prywatne komnaty Czw Maj 31, 2012 8:02 pm | |
| Maleah często o swoich problemach nie pozwalała mówić duma, która niekiedy potrafiła urosnąć do naprawdę sporych rozmiarów. Dlatego cały czas odmawiała przyjęcia czyjejś pomocy, a po wszystkim, zamiast podziękować, tylko się boczyła, powtarzając, że dałaby sobie radę sama. Chociaż dobrze wiedziała, że sama by sobie nie poradziła. I w dodatku do końca trwała w tym przekonaniu, chyba, że sytuacja robiła się naprawdę nieprzyjemna, wtedy ewentualnie mogła przyznać, że potrzbuje wsparcia, lecz nigdy za to nie dziękowała. Wampirzyca lubiła kolor czerwony. Wiedziała, że jest jej w nim naprawdę dobrze, ładnie podkreślał odcień jej skóry i barwę tęczówek. Wiedziała również, że Gerhard lubi, kiedy jest ubrana w ten kolor; czasami, kiedy jeszcze przebywała razem z nim, przed ucieczką, podświadomie zakładała na siebie czerowone ubrania, jakby chcąc mu się bardziej przypodobać. Co oczywiście nie przeszkadzało jej robić mu codziennie awantury i być złośliwą na potęgę. - Możliwe, że miałam w planach do ciebie wpaść - odpowiedziała wymijająco, wzruszając lekko ramionami. Ta, możliwe. Spotkanie z nim było jedynym celem jej wizyty tu, ale on, póki co, nie musiał tego wiedzieć. Po małym geście, wyrażającym wdzięczność, Mal stanęła przy oknie, tyłem do von Freiherr'a. Czuła się teraz okropnie niezręcznie, jak chyba nigdy w jego towarzystwie. Była dzisiaj zdecydowanie zbyt miła. Gdyby nie ten incydent w Hidden Valley i gdyby dzisiaj natkęli się na siebie w innym miejscu,w tym momencie po gabinecie Gary'ego latałyby różne przedmioty, kiedy to Halloran dawałaby upust swojej złości. A tak, cicha jak nigdy, zadziwiająco wręcz spokojna... mogła budzić podejrzenia. Drgnęła lekko, kiedy powiedział, że chce mieć ją przy sobie. Odwróciła lekko głowę do tyłu, żeby rzucić mu krótkie spojrzenie, po czym ponownie zwróciła spojrzenie ku widokowi na ulicę Reno. Zaczęła bezwiednie jeździć palcem po szybie, przez dłuższą chwilę nic nie mówiąc. Chciał ją mieć przy sobie, wyraźnie nie pozwoli jej wyjechać. Będzie przy nim, a więc będzie bezpieczna i to bez potrzeby tłumaczenia mu, dlaczego się tu znalazła. Kąciki ust Mal lekko drgnęły. - Jak sobie życzysz - powiedziała w końcu, kiwając lekko głową. Co prawda, wewnątrz siebie już czuła ogień buntu, bo Gerhard chciał ją ograniczyć, zatrzymać przy sobie, zabrać wolność, ale szybko go w sobie stłumiła. Lepsze to niż śmierć z ręki byłego chłopaka. | |
| | | Gerhard von Freiherr Admin
Rasa : Wampir Wiek : 1032 Pochodzenie : Niemcy Praca : Biznesmen, właściciel sieci kasyn Ekwipunek : Medalion, kluczyki do auta, jedwabna chusta
| Temat: Re: Poziom III - Prywatne komnaty Czw Maj 31, 2012 10:11 pm | |
| Gerhard odszedł od biurka by rozgościć się na mało komfortowej kanapie. Rozparł się wygodnie, zakładając nogę na nogę w typowo męski sposób. Z tego miejsca mógł na nią swobodnie patrzeć, na pierwszy rzut oka była identyczna jak Marlyse, lecz im bardziej się jej przypatrywał to odnajdywał skazy. Nie ta postawa, nie ten dobór słów, inne spojrzenie... W pierwszych chwilach od tego odkrycia była rozgoryczony. Zdał sobie sprawę, że nigdy nie będzie już tej Marlyse, którą kochał i pamiętał. Przez wiele lat łudził się, że ukochana przeżyła lecz pogłoski z Paryża się potwierdziły. Ból jaki nadszedł wraz z tą wiadomością jest trudny do opisania. Sam wolał nie wracać pamięcią do tamtych chwil, bo budziły się w nim wspomnienia jak i otwierały zasklepione rany. Wiedząc, że popełnił błąd zmieniając Maleah starał się jej to jakoś wynagrodzić. Czasu cofnąć nie mógł, ale były inne sposoby. Starał się zapewnić jej bezpieczeństwo jak i zagwarantować jej godne życie na wypadek gdyby coś mu się stało. Wszystkie kasyna, posiadłości i antyki były na nią zapisane. Nie miał nikogo innego bliskiego, a z młodą wampirzycą chcąc czy nie, łączyły go silne więzi. - Możliwe - powtórzył za nią w pełni rozbawiony. Jak widać nie miał tak strasznego nastroju. Przyczyniły się do tego zapewne miłe chwile z Ann. Gerhard nie był głupi, w końcu nie urodził się wczoraj by nie znać swojej podopiecznej. Sześćdziesiąt siedem lat... miał nadzieję, że zmądrzeje kiedy stuknie jej równe sto. Ułożył ręce na oparciu kanapy. Na jeden z nich widniał rolex z białego złota, zapewne jedynie dla ozdoby, bowiem wampiry nie potrzebowały takich zabawek by wiedzieć która godzina. Odchylił głowę do tyłu. Za niedługo będą musieli schować się przed świtem. Maleah za szybko się zgodziła z jego wolą, musiałby być durniem bądź ślepcem by nie wyczuć tej nagłej zmiany w jej zachowaniu. - Usiądź - klepnął miejsce koło siebie - I opowiedz mi o prawdziwym celu wizyty w tak skromnej mieścinie jak Reno. Kazanie na temat pożywiania się nieznajomymi w klubach nocnych pozostawię bez komentarza, bo jak się domyślam wyciągnęłaś już z tego nauczkę. Dziwię się, że wróciłaś w jednym kawałku zważywszy na fakt, że często wplątujesz się w nieprzyjemne historię. Mam nadzieję, że tym razem nie narobiłaś sobie żadnych wrogów - popatrzył na nią uważnie. - Po tym co się dzisiaj stało, nie mogę cię puścić na samopas. Od pewnego czasu... - tu przeciągnął nutkę -...kilka osób zasiliło szeregi wrogów i mogliby chcieć dopaść mnie przez ciebie. Przykładem jest Jefferson. Gdybyś wpadła w jego łapska, to najpewniej odegrałby się na mnie, lub po prostu opróżniłby cię z krwi, którą ćpałaby połowa miasteczka. Nie mówię ci tego by cię pognębić lecz chcę byś w końcu zrozumiała w jakie niebezpieczeństwa się pakujesz i to w większości tylko dlatego, że chcesz zrobić mi na złość. | |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Poziom III - Prywatne komnaty | |
| |
| | | | Poziom III - Prywatne komnaty | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|