|
|
| Apartament królewski | |
| | Autor | Wiadomość |
---|
Rosalyn Crowley
Rasa : człowiek Wiek : 32 Pochodzenie : Nowy Jork Ekwipunek : podręczny notes, czerwona szminka, telefon komórkowy
| Temat: Apartament królewski Pon Maj 28, 2012 9:42 pm | |
| *** Zmienił zdanie? Jaaasne. Rosalyn uniosła jedną brew powątpiewająco, po czym westchnęła ciężko, kiedy chwycił ją w pasie i ruszył w kierunku wyjścia. Ruda na moment odłączyła się od niego, wzięła wizytówkę od nieco zdezorientowanego reportera, po czym wyszła ze Starkiem z lokalu. Apartament królewski mieścił się na ostatnim piętrze wysokiego budynku. Bo jakże inaczej, panicz Stark zawsze musiał otaczać się luksusem, nie dla niego były standardowe pokoje hotelu pięciogwiazdkowego. Nie, żeby jej jakoś to przeszkadzało, nawet wręcz przeciwnie, zgadzała się bez wahania, słysząc hasło "zarezerwuj pokój", doskonale wiedziała, co jej szef ma na myśli. - Oczywiście mam wysłać notkę, że w najbliższym czasie nie znajdzie pan wolnego terminu i że jest panu z tego powodu niesamowicie przykro, czy tak? - spytała, ściągając czarne szpilki i opadła ciężko na sofę. Posłała brunetowi pytające spojrzenie, choć i tak doskonale wiedziała, jaka będzie jego odpowiedź. Przeciągnęła się na miękkim siedzeniu i rozejrzała się po apartamencie. Przestronny pokój utrzymany był w jasnych, ciepłych barwach. Z jednej strony było przytulnie, z drugiej zaś z klasą i z dala od staromodnych saloników z domków na przedmieściach. Początkowo Rosalyn bardzo dziwnie i mało komfortowo czuła się w takich ekskluzywnych miejscach. W końcu większość swojego życia spędziła raczej w biedzie. Z biegiem lat w końcu udało jej się przyzwyczaić i luksus stał się dla niej czymś zwyczajnym. | |
| | | Tony J. Stark
Rasa : Człowiek Wiek : 43 Pochodzenie : USA Ekwipunek : porfel, kluczyki do ferrari, telefon, dat ass, okulary przeciwsłoneczne, podręczna broń.
| Temat: Re: Apartament królewski Pon Maj 28, 2012 9:56 pm | |
| Przemykając z wprawą przez tłum gości, reporterów i fanek, przeprowadził siebie i Rosalyn do wyjścia, gdzie już czekał czarny rolls royce i ulubiony kierowca Tony'ego. -Do hotelu, Jack. - poprosił, siadając na kanapie zaraz obok panny Crowley. I tak pojechali, nie rozmawiając nawet po drodze, bo chyba chwilowo nie było o czym. Gdy zaś znaleźli się już w apartamencie, Tony zdjął marynarkę, rzucając ja na łoże. Jak zwykle nie przykładał najmniejszej wagi ani do porządku ani do swoich drogich ubrań. W zasadzie wszystkimi takimi małymi sprawami wokół niego zajmowała się Rosalyn i armia jej pomocników w postaci ochroniarzy, sprzątaczek, kucharek, kierowców. Na nich wszystkich było Starka stać, a opłacał ich hojnie, najhojniej zaś pannę Crowley. Na niego mogła narzekać, to fakt, ale na pewno nie na swoje zarobki. I Tony dobrze wiedział, że tylko to trzyma ją wciąż przy nim. Usiadł na skraju łóżka i zdjął buty, też rozrzucając je nieporządnie. Boso przeszedł do barku, by nalać sobie whisky. -Oczywiście tak. - odparł, na pytanie Rosalyn. -Ale zaznacz, żeby następnym razem przysłali reporterkę. Najlepiej 75C. - dodał, mrugając jej wesoło i napełniając dwie szklanki brązowym trunkiem. Podszedł do kobiety i wręczył jej jedną z nich. Nie usiadł, lecz stał przed Rosalyn, przyglądając jej się z lekkim uśmiechem. Jego spojrzenie było inne, niż zazwyczaj. Migotało w nim coś dziwnego... czułego? A może to tylko refleksy żółtawego światła z lampy z lawą, która stała na stoliku. Upił łyk whisky, nie odrywając wzroku od swojej asystentki. Jak zwykle coś chodziło mu po głowie. | |
| | | Rosalyn Crowley
Rasa : człowiek Wiek : 32 Pochodzenie : Nowy Jork Ekwipunek : podręczny notes, czerwona szminka, telefon komórkowy
| Temat: Re: Apartament królewski Pon Maj 28, 2012 10:11 pm | |
| 75C? Tamten gość z kasyna raczej takich wymiarów nie miał, lecz panna Crowley z całą pewnością nie omieszka zaznaczyć tego podczas rozmowy z gazetą. Rosalyn podniosła się i wzięła szklankę od Tony'ego, również upijając łyk ostrego alkoholu. Początkowo nawet nie zwróciła uwagi na to, że jej się przygląda. Bo czyż nie zawsze był dziwny i miewał swoiste zastoje? Po chwili jednak zmarszczyła brwi pytająco i oparła się wygodniej, mając nadzieję, że nie każe jej znów gdzieś teraz biegać. Posprzątać i poskładać ubrania oczywiście może, ale proszę o chwilę wytchnienia choć tego jednego wieczoru! - Tak, panie Stark? - spytała, neutralizując wyraz swojej twarzy, jakby nie dostrzegała w jego zachowaniu niczego dziwnego i upiła kolejny łyk whisky. Wynagrodzenie to był jeden z większych plusów pracy z tym mężczyzną, ale z całą pewnością nie była to jedyna rzecz, która ją przy nim trzymała. Praktycznie rzecz biorąc, gdyby nie on, zapewne ponownie zatrudniłaby się w jakimś klubie, popadając w coraz głębszy nałóg alkoholu. Przy nim dostała zajęcie, które najpierw skutecznie odciągnęło jej uwagę od przykrych zdarzeń przeszłości, a następnie stało się sensem jej życia. Była przy nim przez cały czas od niemal dziesięciu lat. Czy życie pracą nie powinno być czymś strasznym? W jej przypadku raczej niczym takowym nie było. - Czyżby jakiś kolejny niecny plan? - spytała, przechylając głowę na bok zupełnie nieświadomie, choć miała w zwyczaju robić tak za każdym razem, gdy była czymś wyraźnie zaintrygowana. | |
| | | Tony J. Stark
Rasa : Człowiek Wiek : 43 Pochodzenie : USA Ekwipunek : porfel, kluczyki do ferrari, telefon, dat ass, okulary przeciwsłoneczne, podręczna broń.
| Temat: Re: Apartament królewski Wto Maj 29, 2012 11:43 am | |
| Jeszcze chwilę milczał, przyglądając jej się wciąż z tym tajemniczym wyrazem twarzy. Nie rozmyślał za wiele w tej chwili. Prędzej można powiedzieć, że chłonął całą osobę swojej asystentki, ten jej charakterystyczny gest przechylania głowy, lekki uśmiech, ruchy. -Panno Crowley, proszę zamówić dla nas kolację. - odezwał się nagle, a po jego twarzy przemknął wesoły uśmieszek. -Jakieś steki albo specjalność szefa, co tam mają. - kontynuował, odwracając się od niej i gestykulując dłonią. Ruszył do biurka, które było zawalone bałaganem jego elektronicznych sprzętów. Usiadł przy nim, zrzucił na ziemię jakieś papiery, by zrobić miejsce na szklankę, poluzował krawat przy szyi. -I szampana. Albo nie, wino. Jedno i drugie. - odezwał się znów, jak zwykle zmieniając zdanie. Nużyło go podejmowanie takich małych decyzji. Na szczęście od tego miał Rosalyn, która już dobrze wiedziała, że musi zadbać, by to co przyniosą kelnerzy pasowało do gustu i smaku Starka. On zaś sięgnął po swoją elektrykę by w mgnieniu oka oddać się skupieniu przy jednym ze swoich ulubionych zajęć. Zaczął zwijać cienkie, złote druciki, by chwilę później przyłączyć je do urządzenia nad którym wcześniej pracował. To było standardowe zachowanie Tony'ego, gdy w jego umyśle pojawiała się jakaś wątpliwość lub niepewność. Zbywał ją wszelkimi swoimi hobby, nie zamierzając poddawać się dziwnemu uczuciu. A faktem było, że Rosalyn czasem takie w nim wzbudzała. Dlatego nie chciał się nad tym zastanawiać. Zaczął myśleć raczej nad tym, jak najsensowniej poprowadzić te obwody, by uzyskać maksymalną wydajność. Odpowiedź przyszła natychmiast więc na dobre zajął się montowaniem drucików i części. Co budował? To wie tylko jego własna wyobraźnia. | |
| | | Rosalyn Crowley
Rasa : człowiek Wiek : 32 Pochodzenie : Nowy Jork Ekwipunek : podręczny notes, czerwona szminka, telefon komórkowy
| Temat: Re: Apartament królewski Wto Maj 29, 2012 12:10 pm | |
| Zachowanie mężczyzny nie okazało się dla niej jakąś nowością. Nie po raz pierwszy zamykał się nagle w swoich myślach, a Rosalyn nigdy nie śmiała mu w takich momentach przerywać, czy dopytywać. - Oczywiście - skinęła głową, podnosząc się z sofy i podeszła do telefonu, przymocowanego na ścianie nieopodal wyjścia. - Z kuchnią, proszę - zwróciła się do głosu, który odpowiedział jej w słuchawce. - Pan Brown? Tak, tak, mnie również. Dostaliście państwo listę posiłków dla apartamentu królewskiego? Zgadza się. Proszę o punkt czwarty, ale z winem i szampanem. Dokładnie. Dziękuję. Rudowłosa odłożyła słuchawkę i dopiła swoją whisky, odstawiając pustą szklaneczkę na blacie barku. Rzuciła wzrokiem w stronę milczącego Starka i podeszła do niego, siadając w fotelu tak, by zachować dystans, do którego Tony tak przywiązywał uwagę, i wbiła w niego swoje spojrzenie. Lubiła go podglądać, gdy pracował. W skupieniu marszczył brwi i mrużył oczy, koncentrując całą swoją uwagę na tym, nad czym akurat pracował. Kilkakrotnie próbował opowiedzieć jej czym się zajmuje, lecz Rosie nigdy nie miała technicznej smykałki. Z nią można było prędzej porozmawiać o ekonomii, biznesie, giełdzie, ale technika? Przez twarz kobiety przemknął uśmiech, kiedy zdała sobie sprawę z tego, że mimo upierdliwego sposobu bycia jej szefa, lubiła spędzać z nim czas, choćby w ten sposób, wyłącznie się mu przyglądając.
| |
| | | Tony J. Stark
Rasa : Człowiek Wiek : 43 Pochodzenie : USA Ekwipunek : porfel, kluczyki do ferrari, telefon, dat ass, okulary przeciwsłoneczne, podręczna broń.
| Temat: Re: Apartament królewski Wto Maj 29, 2012 12:32 pm | |
| Nie zwracał uwagi na zachowanie Rosalyn ani na to, co mówiła przez telefon. Bardzo dobrze wiedział, że może na niej polegać. Zdejmowała z jego barków całą masę obowiązków, uwalniała także jego głowę od niepotrzebnych zmartwień, pozwalając mu skupić się na wymyślaniu kolejnych genialnych broni i technologii. Gdyby nie ona, pewnie już dawno by zwariował z całą masą idiotycznej, papierkowej roboty, śmiesznymi problemami zarządzania firmą, całą tą zgrają chcących się z nim umówić dziennikarzy, biznesmenów i innych wariatów. Nie pamiętał już nawet, jak to wszystko wyglądało, zanim ją zatrudnił, ale na pewno nie było kolorowo. Początkowo sam starał się zapanować nad wszystkim ale wybitnie mu to nie szło. Kolejne sekretarki i asystentki, które zatrudniał, choć bardzo się starały, nie spełniały jego oczekiwań. Owszem, wypełniały polecenia ale tylko tyle i nic więcej. Brakło im inicjatywy, odwagi, a może nawet odrobinę inteligencji? Nie potrafiły same podejmować decyzji, w efekcie więc przysparzały mu tylko więcej problemów. Rosalyn zaś był zabawieniem. Bystra, sprytna i odważna, świetnie potrafiła wziąć sprawy w swoje ręce i zadecydować sama, kiedy to było konieczne. Sięgnął po małą lutownicę, łącząc kolejne obwody. Z chirurgiczną precyzją operował narzędziem na małych drucikach. Podniósł je, przyjrzał im się krytycznie, dmuchnął, by szybciej wystygły. Przeczesał włosy palcami. Skupiony, nie zauważał praktycznie obecności Rosalyn. Z resztą nie przeszkadzało mu specjalnie gdy go obserwowała. Gorzej, jeśli zadawała pytania, bo wtedy się rozpraszał. Teraz zaglądał w to swoje urządzenie i głowił się nad czymś przez chwilę, marszcząc brwi i śmiesznie poruszając ustami. Nagle wpadł na pomysł i uśmiechnął się szeroko. Zawsze był bardzo ekspresyjny i to na dodatek w świetnie się prezentujący sposób. -Rosie masz ten paralizator który ci dałem? - odezwał się nagle, nie podnosząc głowy znad swojego zajęcia. | |
| | | Rosalyn Crowley
Rasa : człowiek Wiek : 32 Pochodzenie : Nowy Jork Ekwipunek : podręczny notes, czerwona szminka, telefon komórkowy
| Temat: Re: Apartament królewski Wto Maj 29, 2012 12:47 pm | |
| Paralizator? Jaki znów paralizator?! Panna Crowley podniosła się leniwie z fotela, poszukując wzrokiem torebki, w której to umieściła "prezent" od szefa. Żeby czuć się lepiej, bezpieczniej, blablabla. Sama wychodziła z założenia, że w czasie, kiedy bywa sama bez dostępu do telefonu alarmowego, czy też samego Starka, nikt nie miałby jak jej zaatakować, gdyż w takich sytuacjach bywała niezwykle rzadko. Kobieta wyjęła sprytny mechanizm z torebki i bez słowa położyła paralizator na biuru Starka, kiedy rozległo się pukanie do drzwi. Boso podbiegła do nich, wpuszczając wątłego mężczyznę w stroju lokaja, który pchał przed sobą wózek zastawiony przykrytymi tacami. Rosalyn pospiesznie chwyciła swoją portmonetkę i wręczyła kilka dolarów napiwku widocznie skrępowanemu całym tym zajściem lokajowi. Najwyraźniej niezbyt często bywał w tym miejscu, przynosząc kolację ludziom pokroju Tony'ego Starka. - Dziękuję - skinęła głową, zamykając drzwi za lokajem, po czym odwróciła się na pięcie i rozejrzała po pomieszczeniu w poszukiwaniu swojej walizki. Najwyraźniej musiała zostać już odprowadzona do jej sypialni. - Wybaczy pan, jeśli nie będę panu towarzyszyć podczas kolacji? Chciałabym się dziś wcześniej położyć - zwróciła się w stronę wciąż skupionego na pracy bruneta. Było już dosyć późno, ale kto wie, może jednak Stark dojdzie do wniosku, że wybitnie potrzebuje czegoś, co mogłaby mu załatwić wyłącznie Rosie. Oby nie... | |
| | | Tony J. Stark
Rasa : Człowiek Wiek : 43 Pochodzenie : USA Ekwipunek : porfel, kluczyki do ferrari, telefon, dat ass, okulary przeciwsłoneczne, podręczna broń.
| Temat: Re: Apartament królewski Wto Maj 29, 2012 1:00 pm | |
| -Dziękuję. - powiedział, zaraz biorąc w dłonie urządzenie. Podważył jego obudowę paznokciem, po czym jednym ruchem rozłamał ją na dwie części. Odrzucił je na bok nie zwracając uwagi gdzie upadną i zaczął rozkręcać mechanizm w środku. Najwyraźniej potrzeba mu było czegoś, a on zawsze brał to, co było mu potrzebne, nie przejmując się faktem, że czasem przy okazji coś niszczy. Gdzieś obok niego zaszła cała sytuacja z wejściem lokaja i przywiezieniem posiłku. On skręcał swoje śrubki i wyjmował wnętrzności paralizatora, wciąż chyba nie mogąc się dokopać do tego, czego szukał. Słysząc jednak pytanie Rosalyn przerwał swoje zajęcie. Na sekundę zatrzymał się w bezruchu. Obrócił się na krześle i spojrzał na nią ze zdziwieniem. Miał nadzieję, że z nim zje. Przez krótką chwilę na jego twarzy pojawiło się uczucie... zawodu? Zniknęło jednak zaraz, a on obrócił się z powrotem do swojej pracy. -Oczywiście. Dziękuję panno Crowley. Dobranoc. - powiedział. Znów wziął w palce drucik i kartę procesorową, szybko radząc sobie z dziwną nerwowością, którą wyczuł we własnych ruchach. Podłączył czip do podsystemu i przyspawał go, znów uciekając w swoje konstruowanie przed tu i teraz. | |
| | | Rosalyn Crowley
Rasa : człowiek Wiek : 32 Pochodzenie : Nowy Jork Ekwipunek : podręczny notes, czerwona szminka, telefon komórkowy
| Temat: Re: Apartament królewski Wto Maj 29, 2012 1:27 pm | |
| Co Stark zniszczy, to Crowley posprząta? Rosalyn starała się trzymać z dala od mechanizmów, które tworzył, bojąc się, że przez przypadek wywali coś, czego akurat będzie potrzebował, albo poprzestawia wszystko tak, że nie będzie mógł niczego znaleźć. W tym zawsze pomagał jej elektroniczny pomocnik Tony'ego, którego jednakże na ten wyjazd mężczyzna zabrać nie mógł. W tym przypadku pozostało jej zdać się na własną intuicję i łut szczęścia. Uczucie zawodu? No nie przesadzajmy. Niemniej zaskoczone spojrzenie Tony'ego nieco ją rozbawiło. Aż miała ochotę zaproponować, że zadzwoni do czarnowłosej kobiety, z którą grał w kasynie, lecz w ostatniej chwili ugryzła się w język. Zaraz, zaraz, czyżbyśmy wyczuwali u panny Crowley zazdrość? Potrząsnęła głową, jakby chciała z niej wyrzucić niepotrzebne myśli i zatrzymała się koło wózka z jedzeniem. - A jaki plan na jutro? - spytała, odrywając winogrono z kiści, ułożonej na pięknym półmisku. Musiała dokładnie wiedzieć, na którą godzinę nastawić budzić, czy będzie jej potrzebować czy może będzie musiała zająć się jakąś papierkową robotą. - Na jutro nie ma żadnych ustalonych spotkań, ale może chciałby pan, bym coś załatwiła? Chwila, czy ona na pewno chciała iść spać czy teraz specjalnie przeciąga moment swojego wyjścia? Rosalyn rozgryzła słodkie winogrono i w dalszym ciągu wpatrywała się w plecy szefa, niespokojnie gładząc się dłonią po przedramieniu. | |
| | | Tony J. Stark
Rasa : Człowiek Wiek : 43 Pochodzenie : USA Ekwipunek : porfel, kluczyki do ferrari, telefon, dat ass, okulary przeciwsłoneczne, podręczna broń.
| Temat: Re: Apartament królewski Wto Maj 29, 2012 1:50 pm | |
| Był rozproszony. Zauważył, że nie zastanawia się nad tym co robi, tylko nasłuchuje, czy Rosalyn wyszła już z apartamentu, przez co źle złączył dwa obwody. Zacmokał z niezadowoleniem i rozerwał je, by zaraz połączyć je we właściwy sposób. Ale nie wyszła jeszcze, na pewno. Wywrócił oczami pod sufit, poirytowany własnym brakiem skupienia i obrócił się na krześle by spojrzeć na kobietę. Jak zwykle wyglądała zachwycająco w czarnej, dopasowanej sukience. Uwielbiał też rudy kolor jej włosów, chociaż pamiętał, że miała też kiedyś blond. I zapewne wyglądała równie dobrze. -Nie, nie, żadnych spotkań. - odparł prędko, unosząc ręce i potrząsając dłońmi dla wzmożonego efektu. Jeśli nie musiał, po co miałby chodzić na jakieś spotkania? Było tyle ciekawszych rzeczy do robienia na tym świecie. -Słyszałem, że mają tu świetny klub polo. Umów mnie na trening, proszę. Na trzynastą. - zaordynował, po chwili zastanowienia. - A wcześniej wybierzemy się na śniadanie do tego baru, który dziś mijaliśmy. Jack będzie wiedział, o który chodzi. - dodał, jak zwykle wymyślając coś ekstrawaganckiego i na swój sposób szalonego. Wstał i podszedł do wózka z jedzeniem. Pochylił się nad półmiskiem i uchylił jego pokrywę, zaglądając do środka na bardzo apetycznie wyglądające i pachnące danie. -Och, rzeczywiście mają tu perfekcyjne steki. - skomentował, oblizując teatralnie usta i mrugając krótko Rosalyn. -Jesteś pewna, że nie masz ochoty? - zapytał zachęcająco. Właśnie zdał sobie sprawę, że chciałby, aby została. Starał się jednak nie przekraczać granicy jaka panowała w ich relacji. Nie wydawał jej poleceń, które nie dotyczyłyby czegoś służbowego. Czasem sugerował tylko niektóre rzeczy w bardziej lub mniej subtelny sposób, ale ona zawsze znajdowała wyjście z sytuacji, na którą nie miała ochoty. Tak to działało już długo więc chyba działało dobrze. | |
| | | Rosalyn Crowley
Rasa : człowiek Wiek : 32 Pochodzenie : Nowy Jork Ekwipunek : podręczny notes, czerwona szminka, telefon komórkowy
| Temat: Re: Apartament królewski Wto Maj 29, 2012 2:05 pm | |
| Jack, bark, śniadanie, polo na trzynastą. Kobieta skinęła tylko głową, notując w niej wszystkie parametry z zamiarem późniejszego zapisania tego wszystkiego w terminarzu, bez którego praktycznie nigdzie się nie ruszała. Gdy mężczyzna podniósł się z miejsca, sięgnęła po jeszcze jedno winogrono, zatapiając w nim zęby. Wzdrygnęła się lekko, gdy zatrzymał się tuż obok, nie znosząc momentów, kiedy stał tak blisko, kiedy ona tyła po kilku drinkach. Niesamowicie tego nie znosiła, zwłaszcza że mogła mu się w takich momentach bardzo dobrze przyjrzeć. - Nie jestem pewna - mruknęła bardziej do siebie, niż do niego, na moment zawieszając swój wzrok na oblizujących się wargach Tony'ego, po czym ocknęła się i przybrała standardowy uśmiech. - To znaczy... Rzeczywiście wypadałoby coś zjeść przed snem - zgodziła się, robiąc subtelny krok w tył i zaczęła przestawiać wszystko, co było na barku, by móc na nim postawić jedzenie. Niski stolik przy sofie raczej nie nadawał się do kolacji. Polecenia swoją drogą, a prośba inną. Mimo wszystko pan Stark powinien choć w części zdawać sobie sprawę z tego, że Rosalyn za bardzo go lubi, by mu odmawiać i nie, nie robi tego wyłącznie dla wysokiego wynagrodzenia.
| |
| | | Tony J. Stark
Rasa : Człowiek Wiek : 43 Pochodzenie : USA Ekwipunek : porfel, kluczyki do ferrari, telefon, dat ass, okulary przeciwsłoneczne, podręczna broń.
| Temat: Re: Apartament królewski Wto Maj 29, 2012 10:22 pm | |
| Stanowczo ale ze swoją aktorską gracją wyjął jej z rąk półmiski i talerze. Zaskakująco wprawnie i szybko porozstawiał je na barku, który nie wiedziec czemu wybrali sobie na miejsce do spożycia posiłku. Może dlatego, że jadalnia była ładnych kilkanaście kroków dalej? Komu chciałoby się chodzić, gdy w powietrzu pojawiło się tyle przyjemnego napięcia? Stark zajął się rozstawieniem wszystkiego w tempie ekspresowym, tanecznym prawie krokiem uwijając się wokół blatu. Sztućce, serwetki, kieliszki, wino, wszystko znalazło się na swoim miejscu. Nie zawsze musiał być we wszystkim wyręczany, nie kiedy chciał coś robić. A teraz chciał i miał do tego głowę. Już chwilę później przysunął Rosalyn wysokie krzesło i stał za nim, trzymając je za niskie oparcie, czekając aż kobieta podejdzie i usiądzie na nim. Chciał zając się tym wszystkim, by wyraźnie zaznaczyć, że miałby ochotę na odrobinę rozluźnienia w ich relacji. Przynajmniej teraz, podczas tej późnej kolacji. Przyglądał się pannie Crowley z lekkim uśmiechem i wesołymi błyskami w oczach. Tak, bardzo ją lubił, nie tylko jako wspaniałą asystentkę, bez której już dawno by tego wszystkiego nie wytrzymał. Lubił jej dystans i to, jak umiała go zachowywać, mimo jego częstych starań, by się go pozbyć. Zdaje się, że to dostarczało im obydwojgu swoistej rozrywki i zacieśniało ich więź. | |
| | | Rosalyn Crowley
Rasa : człowiek Wiek : 32 Pochodzenie : Nowy Jork Ekwipunek : podręczny notes, czerwona szminka, telefon komórkowy
| Temat: Re: Apartament królewski Wto Maj 29, 2012 10:49 pm | |
| Z wyraźnym zaskoczeniem dała się we wszystkim wyręczyć Tony'emu. To była ciekawa i przyjemna odmiana, zwłaszcza mając na uwadze jej senny stan, w jakim właśnie się znajdowała. Pozwoliła, by zajął się podaniem kolacji, a sama zajęła podstawione jej miejsce na wysokim krześle barowym. Jego promienny uśmiech i radosne spojrzenie w jednej chwili poprawiły jej nieco podupadły humor. Błagam, Tony, tylko nie siadaj obok mnie, tylko nie koło mnie, powtarzała sobie w myślach, nie spuszczając wzroku z szefa, a ten, jak na złość, zajął miejsce dokładnie tuż obok Rosalyn. Utrzymywanie dystansu było czymś, co panna Crowley musiała dopracować do perfekcji już w pierwszych latach ich wspólnej pracy. Obecnie nie stanowiło to dla niej już żadnego kłopotu, oczywiście o ile utrzymywała trzeźwość. Kiedy w jej organizmie znajdował się zaś alkohol... wszystko stawało się zadziwiająco trudne. Rosie doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że gdyby choć na moment pozwoliła opuścić i tak cienką już barierę, ich dalsza współpraca byłaby już cholernie dziwna i skomplikowana. Kobieta nałożyła sobie na talerz średnich rozmiarów porcję i zdecydowała się sprawdzić, czy te wszystkie potrawy smakują równie dobrze, jak pachną. Z powątpiewaniem patrzyła też w stronę butelki wina. Kilka drinków w kasynie, później whisky, teraz to? Oj nie, musiała jak najprędzej ewakuować się do swojej sypialni, bo gdyby zbyt długo siedziała sam na sam ze Starkiem, wpatrując się w niego, to... Rosalyn przesunęła właśnie wzrok na ciemnowłosego mężczyznę, niestety dokładnie w tym samym momencie, kiedy i on spoglądał na nią. Przypadkiem czy nie, to musiało być dla niej fatalne w skutkach. | |
| | | Tony J. Stark
Rasa : Człowiek Wiek : 43 Pochodzenie : USA Ekwipunek : porfel, kluczyki do ferrari, telefon, dat ass, okulary przeciwsłoneczne, podręczna broń.
| Temat: Re: Apartament królewski Wto Maj 29, 2012 11:07 pm | |
| Dosunął jej krzesło, gdy siadała, po czym natychmiast sam zajął miejsce tuż obok niej, może odrobinę bliżej, niż by to wypadało. Ale takie szczegóły uchodzą uwagi późną porą. Nagle poczuł wyraźnie zapach jej perfum, do których przecież przyzwyczaił się już tak dawno i zazwyczaj prawie nie zauważał ich obecności. Zgrywały się jedną, piękną całość z zapachem kobiety i towarzyszyły mu każdego dnia. Musiał się powstrzymać, by nie pogładzić jej dłoni, którą trzymała na opiętym czarną sukienką udzie. W ogóle nie łatwo było mu się opanować i trzymać niesforne rączki przy sobie gdy delikatniała oddzielająca ich granica. Zbyt jednak cenił sobie jej obecność i zbyt ją szanował, zwyczajnie zbyt lubił, by pozwolić sobie na przesadę. W końcu nie umierał i ona nie zamierzała nigdzie zniknąć. Dni mieli przed sobą mnóstwo, na granie w tą grę. Sam również sięgnął po jedzenie, nagle odczuwając znaczny głód. Nie pożałował więc sobie ani krwistego steku, ani złocistego ryżu, jak również wymyślnych warzyw. Zanim jednak zabrał się do jedzenia, wstał i przeszedł do jednej z szuflad barku po otwieracz do wina. Odkorkował butelkę i podszedł do Rosalyn, by napełnić jej kieliszek. Zatrzymał się blisko niej, wyjmując jej szkło z ręki i mimowolnie muskając palcami jej palce. Zachował się jednak, jakby nic nie zaszło. Nalał jej wina do kieliszka i oddał go jej, spoglądając na nią. Traf chciał, że w tym samym momencie ona podniosła wzrok na niego. Ich spojrzenia spotkały się natychmiast i zlały w jedno. Uśmiech na ustach Tony'ego zmienił się wraz z wyrazem jego oczu, gdy mimowolnie, powolutku nachylał się nad Rosalyn, zbliżając do jej warg. Można powiedzieć, że w tak spokojny lecz pełen napięcia sposób poniosły go emocje chwili. Oboje oddychali dziwnie wolno i gorąco, będąc coraz bliżej siebie... | |
| | | Rosalyn Crowley
Rasa : człowiek Wiek : 32 Pochodzenie : Nowy Jork Ekwipunek : podręczny notes, czerwona szminka, telefon komórkowy
| Temat: Re: Apartament królewski Wto Maj 29, 2012 11:38 pm | |
| W tą jakże pasjonującą grę grali już od dłuższego czasu, praktycznie od pierwszego dnia jej pracy. Tyle że wtedy była jeszcze głupiutką kobietką, która raczej niewiele wiedziała o swoim nowym pracodawcy. Oczywiście o tym, że ponoć jest geniuszem i jest niesamowicie bogaty. Swoją pozycję nauczyła się wykorzystywać w ciągu niecałego roku, a czerpać przyjemność z tego rodzaju zagrywek, wkrótce po tym. Tyle że oczywiście zawsze miało to miejsce na trzeźwo, kiedy Rosalyn mogła kontrolować przebieg całego wydarzenia, by nie doszło między nimi do żadnych niesnasek (i tak dochodziło) i spięć. On sunął w jej stronę, ona do niego. Jakiś cichy, wewnętrzny głosik starał się sprzeciwić temu wszystkiemu. Inny zaś, zdecydowanie głośniejszy, tęsknie wołał o ciepło tych męskich warg i spowolnionego oddechu. Uspokój się, Crowley, walczysz z tym dziesięć lat, jesteś doskonała w kontroli. Nie chcesz być jedną z jego zabawek! Rosalyn zamrugała pospiesznie, może nieco zbyt gwałtownie prostując się i sięgnęła po swój kieliszek z winem. Miała nie pić? I tak zaczynała już trzeźwieć. Upiła dwa łyki cierpkiego płynu i wróciła do jedzenia, starając się teraz już w ogóle nie patrzeć na swojego szefa. Ponownie odetchnęła głęboko, choć niemal bezgłośnie i odłożyła sztućce, gdy w jednej chwili coś ścisnęło ją w żołądku i nie umiała przełknąć już ani kęsa. Zbyt dobrze znane uczucie, które towarzyszyło jej zawsze w takich sytuacjach. | |
| | | Tony J. Stark
Rasa : Człowiek Wiek : 43 Pochodzenie : USA Ekwipunek : porfel, kluczyki do ferrari, telefon, dat ass, okulary przeciwsłoneczne, podręczna broń.
| Temat: Re: Apartament królewski Sro Maj 30, 2012 4:49 pm | |
| Zamrugała i odwróciła głowę, jak robiła to zawsze od tylu lat. Jednak tym razem Tony Stark nie miał zamiaru pozwolić jej umknąć. Wysunął rękę, obejmując dłonią jej policzek, obracając jej twarz z powrotem ku sobie. Zbliżył się, ponownie łapiąc jej spojrzenie, teraz już zdecydowany nie spuścić z niej oczu. Zaraz jednak złamał to nieme przyrzeczenie. Pocałował ją wreszcie, z zachwytem czując jej usta na swoich. Drugą ręką objął ją za ramiona i podniósł ku górze, zmuszając do wstania. Przysunął ją bliżej siebie, wplótł palce w jej wspaniałe loki, całował zachłannie jej słodkie usta...Zamarzył, stojąc przez moment bez ruchu i przyglądając się, jak Rosalyn sięga po kieliszek i przywołuje się do porządku. Jej kontrola była doprawdy zaskakująca. I tak drażniąco niewzruszona. Cofnął się i powrócił na swoje miejsce, wciąż trzymając w dłoni butelkę wina. Nalał go więc i do swojego kieliszka i szybko upił z niego kilka zdecydowanych łyków. Może i było zbyt dobre i drogie, by pic je w ten sposób ale ze wszystkich ludzi Tony Stark nie miał zamiaru się tym teraz przejmować. Usiadł i zabrał się za jedzenie, zachowując się tak, jakby do niczego nie doszło, jakby jego myśli nie pogalopowały za daleko i jakby oni, swym zachowaniem, prawie nie przekroczyli magicznej granicy. Ukroił sobie kęs steku i spróbował go, po czym pokręcił głową z wyraźnym zadowoleniem. Nadział na widelec drugi kęs i pokiwał głową, uśmiechając się. -Perfekcyjny. Możemy zatrudnić tego kucharza? - odezwał się z uśmiechem, spoglądając na Rosalyn i zachowując się zupełnie swobodnie, mimo iż w powietrzu wisiała jeszcze odrobina niezręczności po sytuacji sprzed chwili.
| |
| | | Rosalyn Crowley
Rasa : człowiek Wiek : 32 Pochodzenie : Nowy Jork Ekwipunek : podręczny notes, czerwona szminka, telefon komórkowy
| Temat: Re: Apartament królewski Sro Maj 30, 2012 7:22 pm | |
| Kiedy on by ją całował, ona z całą pewnością oddawałaby każdy pocałunek, rozkoszując się tą jakże długo wyczekiwaną chwilą. Niestety po wszystkim nic nie byłoby już takie samo, jak do tej pory. Nie mogliby razem normalnie rozmawiać, pracować, ani też prowadzić tej jakże rozkosznej gry. Rosalyn przyspieszyła oddech, wciąż starając się pozbierać z tego, co miało miejsce chwilę temu. Może i to ona potrafiła się zawsze prędko przywołać do porządku, ale uspokoić zszargane nerwy? O, nie, po czymś takim długo nie potrafiła się skupić. - Wydaje mi się, że będzie z tym ciężko. Lubisz przecież odwiedzać stale nowe miejsca. Kucharz może i znakomity, lecz w twoim trybie życia nie miałby prawa bytu - powiedziała może nazbyt szybko, uśmiechnęła się pod nosem i posłała Tony'emu znaczące spojrzenie. Zbyt często podróżowali, zaglądając do różnych lokali, jeden kucharz z całą pewnością po pewnym czasie by mu się znudził. - Poza tym... Czy musimy to robić? - wydusiła z siebie, odstawiając swój kieliszek z winem i oparła dłonie na blacie barku. Przygryzła wargi, dziwiąc się samej sobie, że tak nagle na niego naskoczyła. Mogła ewentualnie wycofać się i powiedzieć, że mówi sama do siebie, ale przecież nigdy tak nie robiła. - Nie mogę tak dłużej. Powiedz, że to koniec - jęknęła w końcu, powoli okręcając się na barowym krześle w stronę Starka. | |
| | | Tony J. Stark
Rasa : Człowiek Wiek : 43 Pochodzenie : USA Ekwipunek : porfel, kluczyki do ferrari, telefon, dat ass, okulary przeciwsłoneczne, podręczna broń.
| Temat: Re: Apartament królewski Sro Maj 30, 2012 7:45 pm | |
| Jak zawsze jej rozumowanie było perfekcyjne i właściwe i jak zawsze miała rację, co Tony skwitował tylko smutną miną i psimi oczkami. Tak naprawdę lubił nawet gdy mu odmawiała takich jego zachcianek. Niektóre z jego pomysłów rzeczywiście bywały zwyczajnie przesadzone i nie było potrzeby wprowadzać ich w życie. Nie kłócił się z nią więc, tylko wrócił do jedzenia, przyjmując pozę grzecznego chłopca. Jej nagła zmiana tonu, i jak się domyślał, tematu, zaskoczyła go. Odłożył sztućce, spoglądając na nią ze zdziwieniem. Tyle emocji malowało się nagle na jej ślicznej twarzy, że sam nie wiedział co z tym zrobić. Leciutko zmarszczył brwi, jak zwykle w chwilach, gdy dopadało go coś, czego do końca nie rozumiał, a czym zaczynał się martwic. -Panno Crowley... - zaczął, lecz nim skończył, ona wyskoczyła już z następną wypowiedzią, która zupełnie zbiła go z nóg. Na chwilę poważnie zmarszczył brwi, patrząc na kobietę. A potem, nagle, uśmiechnął się pogodnie. -Wiedziałem, że z tym winem coś jest nie tak. - powiedział swobodnie, nachylając się i zabierając jej kieliszek. -Oczywiście, że nie musisz już go pic. - dodał, wstawiając go do zlewu, zaś z wózka przyniósł drugi i butelkę szampana. -Szampana? - zaproponował, z niewinnym uśmiechem spoglądając na Rosalyn. -Jeśli wolisz, mogę zamówić ci coś innego. Sok, wodę, co tylko chcesz. - dodał, z resztą zgodnie z prawdą, prezentując nagle dość zaskakującą uczynność. Zdecydowanie nie miał zamiaru stracić swojej wspaniałej asystentki. Zdawał sobie sprawę, że ciężko by mu było poradzić sobie bez niej. Dlatego grał jak zwykle, i jak zwykle czynił to z właściwą sobie humorystyczną gracją, by zbyć całą napiętą sytuację. Poważne rozmowy o takich rzeczach w pewien sposób go przerażały. Nie wiedziałby nawet co powinien powiedzieć pannie Crowley ,a tym bardziej, co chciałaby usłyszeć. Chyba nie był jeszcze gotowy, na taką rozmowę. Uparcie wolał bawić się w tą grę, bawić budowaniem i łagodzeniem napięcia między nimi, ich wspólnymi fantazjami i tą niepewnością, czy drugie myśli tak samo, czy może jedynie kpi bądź udaje. Niedopowiedzenia budowały jego zabawę, ulotne spojrzenia, gorące chwile i niebezpieczne momenty. A jednak lina, po której stąpał była cienka i zdawał sobie z tego sprawę. Dlatego, tak jak teraz, uważał, by przypadkiem nie spaść i nie popsuć wszystkiego. Sam chyba jeszcze nie zdawał sobie dobrze sprawy z tego, jak bardzo bolałoby go odejście Rosalyn. I nie chciał się o tym przypadkiem przekonać. | |
| | | Rosalyn Crowley
Rasa : człowiek Wiek : 32 Pochodzenie : Nowy Jork Ekwipunek : podręczny notes, czerwona szminka, telefon komórkowy
| Temat: Re: Apartament królewski Sro Maj 30, 2012 8:09 pm | |
| Tak między nami, Rosie uwielbiała, kiedy zwracał się do niej tym swoim niskim, poważnym głosem po nazwisku, podkreślając w wymowie swoje amerykańskie "r". Mała dygresja, ale może się komuś w przyszłości przydać. Ciągłe zwody i uniki Starka momentami stawały się bardzo męczące. A może to ona tylko tak to odbierała, ponieważ była już zmęczona i wypiła zdecydowanie zbyt wiele alkoholu, jak na jeden dzień? Tak, druga opcja powinna być tu najodpowiedniejszą. Nagły entuzjazm Tony'ego oczywiście zbił ją z tropu. Miała ochotę na niego nawrzeszczeć i zwymyślać, tak jak robiła to stosunkowo często, lecz chyba dotarło do niej, że on nie był na to jeszcze gotów. Niedopowiedzenia bywały intrygujące i pociągające, Rosalyn również lubiła oddawać się tej niewinnej gierce, lecz podchodziła do niej nieco bardziej sceptycznie, niż sam Stark. W końcu on niemal codziennie sprowadzał do swojego pokoju inną kobietę (czy też dwie), a ona każdy wieczór spędzała samotnie, wśród firmowych papierów, a gdy miała dzień wolny, to przy filmach z Johnnym Deppem. Może serio powinna wreszcie jakoś się wyluzować i przestać tym wszystkim przejmować? Odpowiedziała ciepłym uśmiechem i zsunęła się z krzesła. - Chodzi mi o to, że nie powinniśmy tak późno jadać kolacji. To baaardzo niezdrowie - odparła, zaznaczając przedostatnie słowo i puściła mu oczko, by dopomóc w rozluźnianiu atmosfery. Skoro on tak łagodnie grał, to dlaczego ona nie miałaby robić tego samego? - No chyba że zaraz po tym zamierzasz wymknąć się na aerobik, by to wszystko spalić. - Kobieta przyjrzała mu się badawczo, mrużąc podejrzliwie oczy, wciąż nie przestając się przebiegle uśmiechać. | |
| | | Tony J. Stark
Rasa : Człowiek Wiek : 43 Pochodzenie : USA Ekwipunek : porfel, kluczyki do ferrari, telefon, dat ass, okulary przeciwsłoneczne, podręczna broń.
| Temat: Re: Apartament królewski Sro Maj 30, 2012 8:41 pm | |
| Ach, uśmiech Rosalyn. Kiedy już pojawiał się na jej twarzy, Tony był gotów przyglądać mu się godzinami. Niestety, nie często miał okazję podziwiać go tak długo. Na co dzień panna Crowley zachowywała niezbędną powagę i profesjonalizm. Czasem zdradzała jeszcze stres, irytację lub bezpośrednią złość, gdy czymś sobie wyjątkowo zasłużył. Ale uśmiechy? Te zdarzały się rzadziej, lecz może i dzięki temu tak bardzo je cenił. Teraz jak zwykle zapatrzył się na jej rozkosznie czerwone wargi i błyszczące oczy. Jednak na wspomnienie o tym, co to się powinno, a czego nie, wywrócił oczami w bardzo charakterystyczny dla siebie sposób, robiąc przy tym zabawną minę i zbywając w ten sposób jej pouczenie. Można, nie można, powinno się albo nie, Tony Stark nie przejmował się takimi zasadami. No chyba, że akurat któraś mu się spodobała. -Mam lepszy pomysł panno Crowley. - odparł, rozpromieniając się nagle, w zwiastującym kolejny z jego pomysłów, uśmiechu. Zaklaskał dwa razy, a z głośników umieszczonych w kilku miejscach apartamentu popłynęła muzyka. Jak zwykle zdążył już zamontować jakieś Starkowe zabawki w miejscu, w którym przebywał, chociaż zatrzymywali się tu dopiero drugi wieczór. Podszedł do Rosalyn i ujął jej dłoń, swoją drugą umieszczając na jej talii i tym samym porywając ją do tańca. Cóż z tego, że muzyka, która ich otoczyła, niekoniecznie jeszcze pasowała do takiego tańczenia. Wykonał z nią jednak dwa obroty, uśmiechając się szeroko i trzymając ją mocno, nie dopuszczając nawet w myślach sytuacji, w której mogłaby upaść. W ten taneczny sposób znaleźli się przy wieży, gdzie na chwilę puścił talię kobiety by odchylić się do tyłu i zmienić utwór na coś stosowniejszego. Miał zdecydowanie za dobry humor na wolne tańce, więc włączył raczej energiczną piosenkę. Można powiedzieć, że dosłownie porwał Rosalyn do tańca, prowadząc ją pewnie i dynamicznie. Uśmiechnął się zadowolony, widząc radosne błyski w jej oczach i śmiech, którego najwyraźniej nie zdołała powstrzymać. Cóż, wiedział, że lubiła tą piosenkę i lubiła przy niej tańczyć. Może o był tylko jej szefem, wiecznie zajętym jakimiś mechanizmami albo nagimi kobietami Tony'm Starkiem ale i on potrafił się pewnych rzeczy dowiedzieć. Zwłaszcza gdy dotyczyły panny Rosalyn. W końcu, jeśli się nad tym zastanowić, to mimo iż w teorii była jego pracownicą, była też chyba najbliższą mu osobą. | |
| | | Rosalyn Crowley
Rasa : człowiek Wiek : 32 Pochodzenie : Nowy Jork Ekwipunek : podręczny notes, czerwona szminka, telefon komórkowy
| Temat: Re: Apartament królewski Sro Maj 30, 2012 9:04 pm | |
| On to doskonale wiedział, jak wprawić ją w dobry nastrój, nawet jeśli chwilę temu miała ochotę mu po prostu przywalić. Podała mu swoją dłoń i pozwoliła poprowadzić się w stronę pustego fragmentu pokoju. Starkowe wynalazki przestały ją zaskakiwać już na początku ich współpracy, natykając się na nie dosłownie wszędzie. A co do jej ulubionego utworu, Rosalyn łudziła się, by na tych wszystkich taśmach z rozmieszczonych wszędzie kamer, nie znalazła się ona i jej wygibasy, kiedy to, czysto teoretycznie, nikt jej nie widzi. Wolała żyć w błogiej nieświadomości, nawet jeśli Tony specjalnie przesuwałby wszystkie taśmy, żeby tylko pośmiać się z jej wygibasów. Piruetom i śmiechom nie było końca. Rosalyn bardzo lubiła spontaniczne zagrania w towarzystwie Tony'ego. Mogła wtedy zapomnieć, gdzie i z kim jest, a robić tylko to, na co ma w danym momencie ochotę. - Mówiłam ci już, że świetnie tańczysz? - spytała ze śmiechem, oddając się kompletnie muzyce. Bycie najbliższą osobą Starka nie było znowu taką straszną sprawą, zwłaszcza, że bardzo lubiła wykonywać swoją pracę, łącznie z papierkową robotą, z wrzeszczeniem na pracowników (i szefa), umawianiem natrętnych reporterów, no i oczywiście usługiwaniem samemu Tony'emu. Gdy utwór się skończył, ruda musiała aż przystanąć na moment, złapawszy zadyszkę. Nie była przygotowana na tak energiczny taniec, kiedy miała zamiar przecież iść zaraz spać. A co najważniejsze, skoro teraz już ją rozbudził, to czekamy na dalsze zadania! - Daj mi moment - poprosiła, opierając się tyłem o oparcie sofy i pokręciła głową z niedowierzaniem, nie przestając się promiennie uśmiechać. | |
| | | Tony J. Stark
Rasa : Człowiek Wiek : 43 Pochodzenie : USA Ekwipunek : porfel, kluczyki do ferrari, telefon, dat ass, okulary przeciwsłoneczne, podręczna broń.
| Temat: Re: Apartament królewski Czw Maj 31, 2012 12:24 pm | |
| Błysnął uśmiechem, zadowolony z komplementu. Gdyby był kocurem, pewnie mruczałby, zadowolony takim głaskaniem. I całym tańcem oczywiście. W końcu dzięki temu udało mi się skraść sporo z dotyku jej gorącego ciała. -Mówiłaś, dwa, może trzy razy. - odparł, mrugając wesoło i jak zwykle skupiając się raczej na sobie. Prowadził Rosalyn w tańcu, samemu bawiąc się również nawet lepiej niż świetnie. Zabawne, jak rzadko udawało mu się zauważyć, że jest o wiele szczęśliwszy spędzając czas w ten sposób z panną Crowley, niż z różnymi przypadkowymi dziewczętami w klubach, hotelach i łóżkach. Pewnie bycie facetem miało z tym coś wspólnego. Żałował, że piosenka już się skończyła. choć następna też nie była wcale zła. Skoro jednak Rosalyn zapragnęła chwilki odpoczynku, nie zamierzał się sprzeczać. Sam nie dostał zadyszki, choć krew przyjemnie rozgrzała mu się w żyłach. Stał w odległości jakiegoś metra od Rosalyn i przyglądał się promiennej radości malującej się na jej twarzy. Tak, to faktycznie czyniło go zwyczajnie szczęśliwym i trzeba przyznać, że odebrał to jako zaskakujące odkrycie. Wyglądało na to, że będzie miał czym się rozpraszać w pracy przez trochę czasu, nim zrozumie bądź nie, o co mu właściwie chodzi. Tymczasem znowu zapragnął ją pocałować. Radosna i zadowolona wyglądała jeszcze bardziej kusząco niż zwykle. Chociaż może nie było to najwłaściwsze, zwyczajnie zapatrzył się na nią, zamiast zrobić cokolwiek, podać jej drinka, zaproponować coś. Patrzył tylko, a wyraz jego twarzy z typowego dla bawiącego się Tony'ego, zmieniał się na lekko rozmarzony i czuły. | |
| | | Rosalyn Crowley
Rasa : człowiek Wiek : 32 Pochodzenie : Nowy Jork Ekwipunek : podręczny notes, czerwona szminka, telefon komórkowy
| Temat: Re: Apartament królewski Czw Maj 31, 2012 2:54 pm | |
| Oczywiście, że mówiła. Rosalyn przywykła do prawienia komplementów w taki sposób, nie zepsuć kompletnie chwalonej osoby, ale żeby podnieść ją na duchu i dodać pewności siebie. Może i pana Starka nie trzeba było dodatkowo łechtać po jego ego, lecz dodatkowe rozluźnienie sytuacji - czemu nie! Gdy odetchnęła z ulgą, a jej serce przystopowało nieznacznie, uniosła wzrok na Tony'ego i posłała mu ciepły, promienny uśmiech, dostrzegając, że się jej przygląda. - Skoro już odsunąłeś ode mnie senny nastrój, cóż zamierzasz robić? - spytała, odpychając się lekko od sofy i zrobiła dwa kroki w stronę swojego szefa, spoglądając na niego wyczekująco. Stark rozmarzony i czuły? Ha, budzimy ciepłe emocje, budzimy! Nie można do końca życia być wyrywającym małolaty szaleńcem. Chociaż... Kto by go tam wiedział, jakie ma plany na przyszłość. Zwykła, spontaniczna zabawa była czymś, za czym Rosalyn bardzo często tęskniła, o ile znajdywała na to chwilę wolnego czasu, będąc stale przytłoczona stertą obowiązków. Praktycznie rzecz biorąc skończyła imprezowanie chyba zaraz z dniem podpisania z Tonym umowy i pracę. Przestała się spijać i imprezować, w kąt odeszły niezobowiązujące flirty i nocne ekscesy. Wspomnienie tych czasów sprzed niemal dziesięciu lat, napawało ją swoistym smutkiem i tęsknotą. | |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Apartament królewski | |
| |
| | | | Apartament królewski | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|